Poprzednia próba wystrzelenia promu została awaryjnie przerwana, po tym, jak dostrzeżono wyciek paliwa z jednego ze zbiorników. NASA trzyma kciuki, że dzisiaj w nocy obędzie się bez podobnych problemów. Jeśli wahadłowiec nie opuści Ziemi do wtorku, jego lot zostanie wstrzymany na kilka tygodni.

Reklama

Jak informuje NASA, warunki pogodowe panujące na Florydzie, skąd 43 minuty po północy polskiego czasu ma wystartować wahadłowiec Discovery, są bardzo dobre. Jedynym, co mogłoby pokrzyżować dzisiejszy start promu Discovery, są kolejne niespodziewane usterki.

>>>Zobacz tragiczne katastrofy wahadłowców NASA

Wyprawa STS 119 należy chyba do najbardziej pechowych. Zgodnie z pierwotnym planem misja wahadłowca miała się rozpocząć na początku lutego, jednak z powodu konieczności przeprowadzenia dodatkowych badań technicznych NASA przesuwała termin lotu o kolejne dni. Ostatecznie inżynierowie zezwolili na start w nocy ze środy na czwartek ubiegłego tygodnia. Procedury wstrzymano jednak na kilka godzin przed planowanym startem, jeszcze zanim siedmiu członków załogi zdążyło zająć swoje miejsca na pokładzie statku.

Przyczyną odwołania startu był wyciek wodoru z jednego ze zbiorników paliwowych. Wyciek zauważono w momencie napełniana "baków".

Choć w pierwszym komunikacie NASA zapowiedziała przesunięcie terminu lotu o 24 godziny, szybko podjęto decyzję o odłożeniu go na niedzielny wieczór.

Choć inżynierowie NASA dokładnie przebadali zawory zbiorników, nie udało im się stwierdzić przyczyn wycieku. "Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, to znaczy wymieniliśmy wszystkie części w tej części wahadłowca" - wyjaśniał podczas sobotniej konferencji prasowej Mike Moses, szef grupy menedżerów misji. "Tak, chcielibyśmy znać pierwotną przyczynę wycieku, bo wtedy czulibyśmy się pewniej. Jednak i tak zasnę dzisiaj spokojnie, wiedząc, że szanse na jutrzejszy pomyślny start są naprawdę wielkie i że udało nam się usunąć problem".

Reklama

Śledź widomości z NASA na Twitterze

Jeśli znów coś się nie powiedzie lub wzbudzi zastrzeżenia nadzoru misji, wówczas lot będzie mógł zostać wstrzymany aż do najbliższego wtorku. Jeśli do tego czasu Discovery nie opuści Ziemi, zostanie na niej przez kilka kolejnych tygodni. A to z powodu zaplanowanego na 26 marca startu rosyjskiego statku kosmicznego Sojuz, który ma przycumować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Misja STS 119 realizowana na wahadłowcu Discovery ma potrwać 14 dni. Celem wyprawy jest dostarczenie na Międzynarodową Stację Kosmiczną ostatniego zestawu paneli słonecznych, które będą produkować energię na użytek stacji. Podczas swojego pobytu na orbicie astronauci odbędą cztery spacery w otwartej przestrzeni kosmicznej, podczas których zajmą się montażem nowych części.Budowa Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ma się zakończyć w przyszłym roku.