W poniedziałek NASA poinformowała o zbliżającym się do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej kawałku złomu. Nieznanej wielkości fragment to pozostałość radzieckiego satelity Kosmos 1275 z 1981 r. Z wstępnych ustaleń wynikało, że kosmiczny śmieć może zbliżyć się do stacji na odległość ok. 800 m. Z tego powodu szefowie misji rozważali manewr przesunięcia ISS na nieco inną orbitę, by maksymalnie oddalić stację od trajektorii lotu kawałka złomu.

Reklama

>>>Dlaczego kosmiczne śmieci są takie groźne? Tu znajdziesz odpowiedź

Ostatecznie w nocy z poniedziałku na wtorek NASA podjęła decyzję o pozostawieniu stacji w starej pozycji. Okazało się, że kawałek złomu nie stanowi żadnego zagrożenia ani dla ISS, ani dla zbliżającego się do niej wahadłowca Discovery.

W ubiegłym tygodniu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ogłoszono alarm z powodu przelatującego nieopodal fragmentu silnika starej rakiety. Ponieważ specjaliści z Centrum Kontroli Lotów nie byli pewni trajektorii lotu kosmicznego śmiecia, polecili astronautom schronienie się w kapsule statku kosmicznego Sojuz przycumowanej do stacji. Na szczęście kawałek metalu przeleciał w odległości ok. 4,5 km od orbitalnego laboratorium.

Reklama

>>>Przeczytaj o alarmie na Stacji Kosmicznej

Prom Discovery ma planowo przycumować do stacji kosmicznej we wtorek przed godz. 23 polskiego czasu.