Zazwyczaj mleko prosto od krowy ma 3,5 procent tłuszczu. Ale po wydojeniu krowy o imieniu Marge okazało się, że jej mleko ma tylko jeden procent tłuszczu. Takiej sensacji nie mogli przegapić mleczarze. Żyjącą w Nowej Zelandii krowę rasy fryzyjskiej od razu kupiła za 200 dolarów (niecałe 600 złotych) jedna z największych firm mleczarskich na świecie.
Po wielu badaniach wyszło na jaw, że przyczyną "chudości" mleka od Marge jest jej defekt genetyczny. W tym przypadku szczęśliwy. W dodatku wszystkie potomkinie tej krowy dają dokładnie takie samo mleko jak ona. A zebrało się ich już prawdziwe stadko.
Ale to nie koniec zalet cudownego mleka. Oprócz tego, że jest chude, to jest jeszcze bogate w zdrowe tłuszcze omega 3. "Co jakiś czas natura sprawia takie niespodzianki, a my byliśmy po prostu w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu" - podsumował szef naukowców w firmie Vialactia, Russell Snell.
Pierwsze masło i mleko pochodzące od potomkiń Marge ma się pokazać w nowozelandzkich sklepach w 2011 roku.