Nie od dziś wiadomo, że kobiety nie mogą zbyt długo odkładać decyzji o posiadaniu potomstwa. Po trzydziestym roku życia coraz trudniej jest im zajść w ciążę oraz urodzić zdrowe dziecko. Dlatego panie najczęściej zdają sobie sprawę, że jeśli chcą zostać mamami, w pewnym momencie swojego życia (właśnie po ukończeniu trzydziestki) muszą się po prostu pospieszyć. Teraz wyszło na jaw, że to samo dotyczy również mężczyzn. Po 35 roku życia ich biologiczny zegar wyraźnie przyspiesza. Dowody na to przedstawiono właśnie w Barcelonie na corocznej konferencji European Society of Human Reproduction and Embryology.

Reklama

Dr Stephanie Belloc z Eylau Centre for Assisted Reproduction wraz z kolegami przebadała ponad 12 tys. par, które miały problem ze spłodzeniem dziecka. W tym przypadku przyszłe matki poddawano zabiegowi inseminacji domacicznej (ang. intrauterine insemination - IUI). Jest to wewnątrzustrojowy sposób zapłodnienia, który polega na wprowadzeniu plemników bezpośrednio do jamy macicy.

Wcześniej kobietom podaje się zestaw hormonów. Mają one pobudzić rozwój pęcherzyków na jajnikach i doprowadzić do owulacji, czyli uwolnienia się z jajnika dojrzałej komórki jajowej. Plemniki są natomiast "myte" - za pomocą specjalnej wirówki oddziela je się od płynu nasiennego. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko, że po wprowadzeniu nasienia do macicy wystąpią skurcze, które utrudnią zapłodnienie (skurcze te wywołują prostaglandyny, hormony obecne w płynie nasiennym).

Według szacunków lekarzy, skuteczność zabiegu IUI waha się od 5 do 25 proc. W ramach badań Francuzi dokładnie przeanalizowali wszystkie przypadki, kiedy zapłodnienie się nie powiodło. Uczeni szczególnie interesowali się plemnikami - ich liczbą, ruchliwością oraz morfologią. Policzono również zapłodnienia, poronienia oraz liczbę szczęśliwie zakończonych porodów. Po zestawieniu wszystkich danych dało się ustalić, w których przypadkach kłopoty z zajściem w ciążę i jej donoszeniem wynikały z problemów zdrowotnych kobiety, a w których mężczyzny.

Reklama

Tak jak spodziewano, wiek kobiety miał spory wpływ na prawdopodobieństwo poczęcia dziecka. W przypadku kobiet powyżej 35 roku życia tylko 8,9 proc. zabiegów IUI zakończyło się ciążą. Gdy panie były młodsze, odsetek ten rósł do 14,5 proc. Jednak to nie wszystko. Badacze ze zdumieniem stwierdzili, że znaczenie miał także wiek partnera. "Gdy mężczyzna skończył już 35 lat, IUI rzadziej doprowadzało do zapłodnienia" - wyjaśnia dr Belloc.

Co zaskakujące, rosło również ryzyko poronienia. A na to nie było dotychczas żadnych naukowych dowodów. W parach, gdzie mężczyzna miał więcej niż 40 lat ryzyko to wynosiło aż 35 proc.

Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Wiadomo, że z wiekiem DNA zawarte w plemnikach zawiera coraz więcej błędów. Naukowcy podejrzewają, że właśnie spadek jakości nasienia może powodować trudności z zapłodnieniem i donoszeniem ciąży. Jednak w jaki sposób to się dzieje, nadal nie wiadomo.

Reklama

Mimo to wyniki badań francuskich naukowców mają ogromne znaczenie dla par starających się o dziecko. "Uważamy, że kiedy wiek któregoś z partnerów przekracza 35 lat, powinno się zrezygnować z IUI" - mówi Belloc. "W takim przypadku warto sięgnąć po którąś z metod zapłodnienia pozaustrojowego".

p

Tak jak w przypadku mężczyzn, tak u kobiet wiek jest decydującym czynnikiem wpływającym na możliwość dochowania się zdrowego potomka. Większość lekarzy jest zdania, że kobieta powinna pierwszy raz zajść w ciążę najpóźniej koło 30. Później bowiem z roku na rok szanse na poczęcie maleją. Na dodatek u przyszłych mam po 35 roku życia o 100 procent zwiększa się ryzyko wystąpienia groźniej dla zdrowia cukrzycy ciążowej.

Aby zmniejszyć ryzyko poronienia, kobieta powinna pamiętać o unikaniu niektórych produktów spożywczych oraz leków. Na przykład codzienne zażywanie aspiryny dłużej niż przez tydzień zmniejsza szanse donoszenia ciąży o 80 proc. - dowodzą wyniki badań opublikowanych w 2003 r. na łamach "British Medical Journal". Zaś picie kawy i innych napojów zawierających kofeinę zwiększa ryzyko poronienia dwukrotnie. Przedstawione w styczniu tego roku ustalenia amerykańskich badaczy z Kaiser Permanente Division of Research są jednoznaczne - by narazić się na przedwczesny poród, wystarczy 200 mg tej substancji dziennie. Czyli dwie i więcej filiżanki.