>>> Zobacz film ze startu misji Kepler

Reklama

"To historyczna misja" - podkreśla szef ds. badań naukowych NASA Ed Weiler. "Dotyczy ona podstawowych pytań ludzkości, które są zadawane od czasu, gdy pierwsza kobieta i mężczyzna spojrzeli w niebo i spytali się: Czy jesteśmy tu sami?"

>>>Zobacz film o teleskopie

Gdy teleskop Keplera znajdzie się na orbicie, skieruje swój "wzrok" w obszar naszej galaktyki, znajdujący się między gwiazdozbiorami Lutni i Łabędzia. Zadanie obserwatorium będzie tak naprawdę dość proste: patrzeć na gwiazdy i utrzymywać pozycję na orbicie.

Reklama

Kepler został wyniesiony w kosmos dzięki rakiecie Atlas II. Ma obiegać Słońce dłużej niż Ziemia – w ciągu 372 dni.

W jaki sposób teleskop ma szukać planet? Jego potężne oko (lustro obserwatorium ma 1,4 metra średnicy, a kamera rekordowe 95 megapikseli rozdzielczości) zostanie skierowane bezpośrednio na gwiazdę. Kepler będzie obserwował, czy na tle jej światła pojawiają się ciemniejsze punkty. Jeśli je zlokalizuje, może to wskazywać, że wokół macierzystego słońca krąży planeta.

Wrażenie robi szczególnie czułość urządzenia. – Gdybyśmy w nocy skierowali obiektyw Keplera na Ziemię, można by za jego pomocą dostrzec błyskanie żarówki na ganku dowolnego domu – mówi James Fanson z Jet Propulsion Laboratory, który zarządza pracą teleskopu. – Natomiast znalezienie planety takiej jak Ziemia można porównać do wypatrzenia pchły w świetle reflektorów samochodowych – dodaje.

Reklama

>>>Więcej o misji Kepler

Nie wystarczy jednak przyglądać się byle jasnemu punktowi, by w jego okolicy dopatrzyć się ziemiopodobnego globu. Kepler zbada gwiazdy wielkości Słońca i te trochę od niego mniejsze. Dlaczego? Bo gdy gwiazda jest mniejsza od Słońca, obszar, w którym mogłaby się znajdować poszukiwana planeta, będzie bliżej niej. A to oznacza, że glob częściej okrąża macierzyste słońce – a zatem łatwiej go zauważyć.

Oczywiście znalezienie ziemiopodobnej planety to jedna sprawa, a potwierdzenie istnienia na niej życia – nawet najprostszego – zupełnie inna. Gdy jednak uda się wypatrzyć na niebie odpowiedni glob, zajmą się nim teleskopy badające skład atmosfery. Będą szukać gazów, które mogłyby wyprodukować organizmy żywe, np. metanu. – Pewne jest, że w ten sposób nie znajdziemy ET, ale jego dom, kto wie? – powiedział William Borucki z Ames Research Center.

Kepler zacznie prawdziwe obserwacje po trzymiesięcznej rozgrzewce. Każde jego odkrycie będzie wymagało potwierdzenia przez teleskopy znajdujące się na Ziemi. Naukowcy z NASA przewidują więc, że dom ET dostrzeżemy najwcześniej za trzy lata.