Historia kłopotów tej misji rozpoczęła się wraz z końcem poprzedniej. Kiedy w listopadzie zeszłego roku lądował Endeavor, okazało się, że odkruszył się fragment jednego z zaworków w silniku promu. Element ten odpowiedzialny jest za utrzymywanie właściwego ciśnienia wewnątrz silników paliwowych. Zaworki - czyli tak naprawdę metalowe rurki o długości 7 centymetrów - pracują tylko podczas 8,5-minutowego startu wahadłowca.

Reklama

Po powrocie Endeavora inżynierowie NASA przeprowadzili śledztwo w sprawie wadliwego kawałka metalu. Jego wyniki okazały się niezbyt zachęcające. Otóż uszkodzenie nie powstało ani w efekcie ataku terrorystycznego, ani nawet błędnej konserwacji. Jak przyznała NASA, usterka wynika z... wieku promu. Wbrew pozorom to chyba najgorsza wiadomość z możliwych. Wskazuje bowiem, że nie tylko w Endeavorze, ale także w pozostałych mocno wyeksploatowanych promach w każdej chwili coś może się zepsuć. I stąd właśnie przed startem Discovery musiał przejść skrupulatne badania, które opóźniły lot o cały miesiąc.

Powagi sytuacji najlepiej dowodzi to, że na stronie poświęconej misji NASA opublikowała specjalny artykuł opisujący tylko i wyłącznie budowę i funkcję słynnych już zaworków. Załączono również zdjęcia pokazujące części, które w całym gigantycznym promie są zaledwie trzy.

Dotychczas nieco przestarzałe promy modernizowane były tylko raz - po katastrofie Columbii sześć lat temu. Wprowadzono wtedy również specjalne procedury bezpieczeństwa polegające na tym, że po udanym starcie, a przed dokowaniem do ISS prom dokonuje kilku manewrów przed stacją, tak by jej załoga mogła dokładnie przyjrzeć się poszyciu wahadłowca i sprawdzić, czy przypadkiem nic od niego nie odpadło.

"Jesteśmy gotowi do startu" - oświadczył ostatecznie w niedzielę dowódca tej misji Lee Archambault. Będzie on jednym z siedmiu astronautów, którzy polecą dzisiaj na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Najważniejszym zadaniem Discovery jest przetransportowanie nad Ziemię ostatniego zestawu paneli słonecznych, który zostanie zamontowany na zewnętrznej kratownicy stacji. Dzięki nimi ISS będzie wreszcie pracować na pełnych mocach, czyli wykorzytując maksymalny pobór energii słonecznej.

Misja zaplanowana jest na dwa tygodnie. Potem Discovery wróci na Ziemię, kończąc 125. lot wahadłowców. Do zakończenia misji tej generacji promów pozostanie tylko dziewięć startów, a wahadłowce zostaną ostatecznie odesłane do lamusa już w przyszłym roku. Na kilka lat NASA zawiesi loty na ISS - kontakt ze stacją będzie utrzymywany dzięki rosyjskim Sojuzom.