Tym razem to oznacza, że będzie musiał w skrajnym przypadku wygospodarować z budżetu na ewentualne zwroty ok. 1,7 mld zł. To jeden bulwersujący aspekt. Nasi ustawodawcy stworzyli dwa buble prawne, czego konsekwencje odczuwa budżet, czyli my wszyscy (ktoś przecież musi oddawać pieniądze).

Reklama

Jest jeszcze jeden problem. Jeśli ktoś myśli, że owe 1,7 mld zł z opłaty recyklingowej rzeczywiście poszło na budowę czy unowocześnienie sieci złomowania aut, jest w błędzie. Zdecydowaną większość przekazano samorządom na finansowanie gospodarki wodno-ściekowej. Cel szczytny, ale dlaczego akurat na to płacili importerzy aut? No chyba że myślenie naszych ustawodawców jest przewrotne. Być może za chwilę nałożą opłatę na firmy odprowadzające swoje ścieki do rzek, a pozyskane pieniądze przeznaczą na budowę złomowisk. Choć zapewne i tak tę opłatę zakwestionowałaby Bruksela.