Niemcy, Francja oraz Wielka Brytania, kraje wchodzące w skład formatu E3, "roszczą sobie prawo do wypowiadania się w imieniu Europy" w negocjacjach pokojowych z USA i Ukrainą, ale takie postępowanie jest błędne i "może się zemścić" - ocenia "NZZ".

Niezadowolenie mniejszych państw z działań "samców alfa"

"Nic dziwnego, że niezadowolenie mniejszych państw UE z działań trzech samców alfa, z których jeden (Wielka Brytania – PAP) po brexicie jest odstępcą, zaczyna przedostawać się do opinii publicznej" – czytamy.

Reklama

Polska zlekceważona, mimo że bezpośrednio dotknięta wojną

Gazeta zastrzega przy tym, że "nie chodzi przy tym przede wszystkim o notorycznych sympatyków (przywódcy Rosji Władimira) Putina z Budapesztu czy Bratysławy". "Zlekceważona czuje się zwłaszcza Polska. Po raz kolejny nie należy do grona państw, które bezpośrednio negocjują europejsko-ukraińskie stanowisko" – zauważa.

Dziennik przypomina, że od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę Polska "zrobiła dla (niej) bardzo wiele: była jednym z najbardziej zdecydowanych dostawców broni i – w relacji do liczby ludności – przyjęła najwięcej uchodźców".

Reklama

"Atak dronów we wrześniu (wtargnięcie rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną – PAP) oraz niedawny akt sabotażu na linii kolejowej prowadzącej do granicy z Ukrainą stanowią najnowsze dowody na to, że Polska jest bezpośrednio dotknięta wojną" – podkreśla "NZZ".

Także kraje nordyckie "mają powody, by (chcieć) zostać usłyszanymi". Gazeta zauważa, że Szwecja, Finlandia, Norwegia i Dania w relacji do swojej siły gospodarczej udzielają Ukrainie więcej pomocy niż kraje E3.

Ignorowanie Polski świadectwem ignorancji dużych państw Zachodu

"Można argumentować, że nie ma czasu na uzgadnianie stanowisk między 27 państwami UE i Wielką Brytanią. I że właśnie Warszawa, od której płyną najgłośniejsze skargi, sama wykluczyła się z gry przez wewnętrzne przepychanki między premierem a prezydentem" – pisze "NZZ". Jednak fakt, że "kraj tak duży i zaangażowany jak Polska czuje się pomijany, świadczy o arogancji i braku dyplomatycznego wyczucia trzech samozwańczych państw przewodnich" – dodaje.

Polska jest kluczowym węzłem logistycznym dla dostaw pomocy humanitarnej i wojskowej do Ukrainy, a gdyby kiedykolwiek miała powstać europejska misja, to "trudno byłoby ją sobie wyobrazić bez udziału Warszawy" – pisze "NZZ".

"Krótkowzroczne" odsuwanie państw Europy Środkowo-Wschodniej

Dziennik uważa odsuwanie państw Europy Środkowo-Wschodniej na bok za krótkowzroczne – zwłaszcza gdy w regionie słabnie poparcie dla Ukrainy. Ostrzega przy tym, że po dojściu do władzy nowego rządu w Czechach "kolejne państwo może przechylić się na stronę obozu rozumiejących Putina".

Oczekiwanie pełnego ogólnoeuropejskiego konsensusu "iluzją"

Za iluzję "NZZ" uznaje oczekiwanie "pełnego ogólnoeuropejskiego konsensusu". Zauważa, że Niemcy, Francja i Wielka Brytania "dotąd ani nie wyróżniały się ponadprzeciętnym zaangażowaniem na rzecz Ukrainy, ani nie graniczą z (tym) krajem". Według gazety znaczenie gospodarcze tych państw i "pewność siebie (reprezentujących je – PAP) polityków" mogą dawać im siłę polityczną, ale to nie wystarcza, by "być wiarygodnym".

"(Ich) celem musi być włączenie w proces (negocjacyjny) jak najszerszego grona europejskich państw zaangażowanych po stronie Ukrainy, przede wszystkim Polski. W przeciwnym razie, negocjacje z (prezydentem USA Donaldem) Trumpem i (prezydentem Ukrainy Wołodymyrem) Zełenskim, choćby przebiegały jak najlepiej, najpóźniej na etapie wdrażania planu pokojowego poniosą porażkę" – kończy swój artykuł "NZZ".