Agnieszka Sopińska: Haki, o których mówił Jarosław Kaczyński mogą osłabić, czy wzmocnić pozycję Radosława Sikorskiego?
Jarosław Gowin: Przede wszystkim osłabią jakość polskiej demokracji. A przy okazji zaszkodzą kandydatowi PiS. Przypominają bowiem wyborcom takie oblicze partii, które sprawiło, że w 2007 r. Polacy masowo uczestniczyli w wyborach. Bo chcieli zaprotestować przeciwko „hakowemu” stylowi uprawiania polityki. Jeśli zaś chodzi o zarzuty wobec ministra Sikorskiego, to na razie mamy do czynienia tylko z mglistymi insynuacjami. Sikorski wyjdzie z tej historii z podniesionym czołem. To wzmocni jego szanse.

Reklama

Sikorski powiedział dziennikarzom, że wie, o co może chodzić prezesowi PiS. Może powinien wyjaśnić to opinii publicznej.
Radosław Sikorski nie ma się z czego tłumaczyć. Jest politykiem o pięknym życiorysie.

Prezes Kaczyński rzuca też oskarżenia pod adresem Bronisława Komorowskiego. Twierdzi, że powinien wytłumaczyć się dlaczego bronił WSI.
Bronisław Komorowski otwarcie krytykował pomysł rozwiązania WSI. Głosował przeciwko ustawie w tej sprawie. Wszystko robił z otwartą przyłbicą. Ja akurat nie zgadzam się z jego stanowiskiem. Ale sugerowanie, że ma ono jakieś drugie dno, to kolejny przykład niewiarygodnej polityki insynuacji.

Były koalicjant PiS, Roman Giertych mówi, że Kaczyński zbierał haki na czołowych polityków PO. Pan też ma taką "teczkę"?
W tamtej kadencji nie byłem jeszcze członkiem Platformy, tylko bezpartyjnym senatorem. A bezpartyjny senator jest figurą w polityce zbyt śmieszną, by interesował się nim ktoś tak potężny jak ówczesny premier Kaczyński.

Reklama

Był pan bezpartyjnym senatorem, ale zasiadającym w klubie PO.
Prawda. Mówiąc szczerze miałem wtedy sygnały, że interesują się mną służby, ale inspirowane przez innego polityka PiS, który traktował mnie jako konkurenta ze względu na uwarunkowania lokalne. Ale ponieważ nie mam żadnych dowodów, nie będę się stroił w szaty ofiary prześladowań politycznych.

Mówi pan o Zbigniewie Ziobro?
Wymieniłbym nazwisko tylko wtedy, gdybym miał twarde dowody. Mogę powiedzieć tyle, że na pewno nie chodzi o Zbigniewa Wassermanna. Zarówno on, jak i jego współpracownicy w czasach rządu PiS zachowywali się w porządku wobec działaczy PO. Z ich strony nie było żadnych nacisków czy represji.

czytaj dalej

Reklama



Ostre słowa prezesa Kaczyńskiego, które padły w wywiadzie dla "Newsweeka" to preludium kampanii wyborczej?
Pewnie Jarosław Kaczyński zamierzył to jako wstęp do bardzo ostrej kampanii. Przywołam jednak jego słowa z ostatniej kampanii parlamentarnej: bomba okazała się zmokniętym kapiszonem. Myślę, że jednoznacznie negatywna reakcja mediów, także tych sprzyjających PiS, jak i opinii publicznej powinna być dla liderów wszystkich partii przestrogą przed nadużywaniem czarnego PR.

Według Giertycha, kampania sprzed pięciu lat i wyciągnięcie Tuskowi dziadka z Wermachtu to "mały pikuś" w porównaniu z tym, co się teraz będzie działo.
Jeżeli ktoś z polityków PiS chciał zbierać haki, czyli insynuacje i pomówienia na polityków PO, to w latach 2005-2007 miał prawdziwe pole do popisu. Ale uważam, że ta metoda się skompromitowała i Polacy nie dadzą się drugi raz nabrać na dziadka z Wehrmachtu.

Giertych uważa, że PiS będzie grał ostro, bo dla nich porażka Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich może być początkiem końca.
To trafna ocena. Od dawna twierdzę, że porażka Lecha Kaczyńskiego rozpocznie proces erozji PiS. Dzisiaj ta prezydentura jest ostatnim elementem scalającym tę partię. A także ostatnim przyczółkiem władzy, który jest w ich zasięgu. Moim zdaniem, PiS pod kierownictwem braci Kaczyńskich jest partią niezdolną do powrotu do władzy choćby dlatego, że swoim postępowaniem straciła zdolności koalicyjne. Natomiast bez braci Kaczyńskich PiS się rozsypie. Mówię o tym bez satysfakcji, bo uważam, że duże, stabilne partie to warunek dobrego funkcjonowania demokracji. PiS był zalążkiem takiej partii, ale przez błędy swoich liderów, brak wolnej debaty, przez wykluczanie niepokornych sama skazał się na powolną marginalizację i zjazd po równi pochyłej.

Prawybory to odpowiedź PO?
Prawybory to pokazanie, że partie nie muszą mieć charakteru wodzowskiego. Początkowo byłem sceptyczny wobec tej koncepcji. Ale po przemyśleniu uważam, że jest to powiew świeżości, szansa na poszerzenie debaty. I wewnątrzpartyjnej, i ogólnospołecznej.

A nie jest to ucieczka od odpowiedzialności?
Nie przekonuje mnie taka argumentacja. Jeśli ktoś będzie chciał szukać okazji do ataku na Donalda Tuska, to będzie mógł mu zarzucić, że wybrał nieodpowiednią procedurę wyłaniania kandydata. To szukanie dziury w całym.

czytaj dalej



Zarząd partii uszanuje każdy wynik prawyborów?
Tak. To 46 tysięcy członków Platformy podejmie decyzję.

Zostanie ogłoszony publicznie?
Stanie się to jeszcze przed świętami Wielkanocnymi.

W prawyborach będzie pan głosował na Radosława Sikorskiego?
Mamy dwóch bardzo dobrych kandydatów. Swój głos kładę na szali z nazwiskiem Radosława Sikorskiego. Uważam, że on ma ciut większe doświadczenie w problematyce międzynarodowej. A to ważny obszar kompetencji prezydenta.

Jak pokazały ostatnie lata właśnie polityka zagraniczna była głównym polem walki między prezydentem a premierem. Przy prezydencie Sikorskim też może dochodzić do takich sporów z premierem Tuskiem.
W obecną konstytucję wpisany jest instytucjonalny konflikt między prezydentem a premierem. Dzieje się tak niezależnie od tego, kto piastuje oba stanowiska. Dlatego Donald Tusk połączył wycofanie się z wyborów prezydenckich ze zgłoszeniem projektu zmian konstytucji. Jeśli się to uda, wreszcie uporządkujemy zakres kompetencji premiera i prezydenta, tak by obie instytucje współpracowały ze sobą i kontrolowały, a nie blokowały.

Jeśli Sikorski przegra prawybory z równym zaangażowaniem będzie pan pomagał Komorowskiemu?
Oczywiście, że tak. Jeśli taka będzie jego wola, to bardzo chętnie pokieruję jego kampanią w Małopolsce, gdzie dla konserwatywnego elektoratu jestem najbardziej wiarygodnym politykiem PO.

Nie dojdzie do wewnętrznych kłótni?
Nie wierzę, by mogło do tego dojść. Prawybory są okazją do tego, by poprzez wewnętrzną debatę, poprzez wydobycie na jaw wewnętrznego pluralizmu, który wyróżnia Platformę, wzmocnić jedność.

Druga połowa kwietnia to nie za późno na ogłoszenie kandydata w wyborach prezydenckich, które odbędą się prawdopodobnie pod koniec września?
Nazwisko kandydata ogłosimy na przełomie marca i kwietnia. Ale przecież ani Sikorski, ani Komorowski nie są wyciągnięci z kapelusza. Poza tym sama procedura prawyborów przyciągnie uwagę opinii publicznej i też będzie formą promowania obu kandydatów.

*Jarosław Gowin jest posłem Platformy Obywatelskiej