Jeśli w Kaliningradzie powstanie elektrownia, koniec z mostem energetycznym łączącym Litwę z Zachodem poprzez Polskę, koniec z planami bałtyckiej energetyki nuklearnej, koniec z marzeniami Bałtów o niezależności energetycznej od Rosji, koniec wreszcie ze zintegrowaną polityką energetyczną Unii. Ta siłownia nie może powstać.

Reklama

Na szczycie G8 w Petersburgu w 2006 roku Rosja przedstawiła plan budowy kilkudziesieciu nowych elektrowni atomowych. Sprzedaż wytwarzanego przez nie prądu miała zastępować zyski z handlu ropą naftową i gazem. Na kilka lat zapadła cisza, kryzys przyćmił ekspansywne plany, węglowodory wydawały się Kremlowi pewniejszym źródłem dewiz niż atom. Moskwa najwyraźniej jednak nie odłożyła dawnych planów na półkę.

Znękana kryzysem Litwa potrzebuje wsparcia, a Polska powinna być pierwszym krajem lobbującym w Unii na rzecz mostu energetycznego czy innego powiązania tego kraju z sieciami zachodnimi. Jeśli Rosjanom uda się owinąć Litwinów pętlą z prądem, na długie dekady utrwalą swoje wpływy w Wilnie.