W niedzielę Grzegorz Wasowski pożegnał się na antenie ze słuchaczami "Trójki" podczas programu z Wojciechem Mannem - mówiąc, że zawiesza swoją działalność do odwołania Krzysztofa Skowrońskiego". To kolejny dziennikarz "Trójki", który manifestuje swoją solidarność z odwołanym szefem, który sprowadził to radio na właściwą drogę, co widocznie komuś przeszkadzało.
Łatwo jest zabić inteligenckie medium, jakim jest "Trójka", natomiast zbudować coś na jego gruzach będzie niezwykle trudno. Z tego obecni radiowi decydenci zupełnie nie zdają sobie sprawy. Przyznam się, że nie słucham już radia, bo prawie nie ma w nim słowa. A jeśli już, to wybór takich stacji jest skandalicznie mały. Dziennikarze z ogromnym doświadczeniem, świetnie znający się na swoim fachu, posługujący się wspaniałym językiem, a przede wszystkim mający coś w głowach są nie do zastąpienia. Takie nazwiska jak Jachowicz czy Wasowski mają własną legendę. Jeśli więc w Polskim Radiu taka polityka zostanie utrzymana, niebawem nie będzie się od kogo uczyć zawodu radiowego dziennikarza.

Reklama

>>> Nie byłem partyjnym nominatem – wywiad z Krzysztofem Skowrońskim

Dlaczego tak się dzieje - właściwie nie wiemy. Dochodzą do nas jedynie szczątkowe informacje o przepychankach "na górze". Największe pretensje mam więc do polityków, którzy nie wyciągają wniosków z tego, że z "Trójki" odchodzą wartościowi ludzie. Decydenci powinni się w końcu obudzić i zacząć stawiać na jakość oraz ludzi, którzy na swojej robocie znają się jak nikt inny. Słuchaczom i dziennikarzom nie jest wszystko jedno, kto będzie prowadził trójkowe programy.

>>> Wielki powrót człowieka Króla Salcesonu do TVP

Tak samo jest w innych mediach publicznych. Ale właśnie w "Trójce" - przez doprowadzenie do tak skandalicznej sytuacji - możemy zobaczyć, na ile osoby zajmujące się mediami są naprawdę niezależne. Na ile potrafią przyciągnąć do rozgłośni prawdziwe nazwiska i czy rzeczywiście - jak deklarują - dadzą szansę świetnym dziennikarzom bez względu na ich poglądy polityczne. Niech politycy w końcu zechcą dostrzec kompetencje i przestaną nominować na stanowiska swoich ludzi. I niech przestaną działać w ten sposób i z fałszywą mądrą miną twierdzić, że wszystko jest w porządku.
To wszystko wydaje się jednak pobożnym życzeniem. Ze strony polityków głębsze refleksje i gesty raczej nie mają szans. A kolejne protesty, odejścia i dziennikarska solidarność są swoistym łabędzim śpiewem. Pozostaje tylko płacz nad rozlanym mlekiem. Niestety, kolejny raz politycy pokazują nam, że jesteśmy bezsilni.