Przede wszystkim należy opublikować całość listu papieża Benedykta XVI, na który powołują się polscy biskupi, i jednocześnie ogłosić zakończenie autolustracji w Kościele. Na razie znamy go jedynie z relacji. Trzeba jednocześnie pamiętać, że biskupi, którzy w imieniu Kościoła zajmowali stanowisko wobec lustracji lub byli za nią odpowiedzialni - jak abp Głódź - byli jednocześnie ideowymi przeciwnikami ujawnienia informacji na temat współpracy duchownych z SB. Dlatego są oni tylko stroną w tej sprawie.

Reklama

>>>Watykan: Koniec z lustracją biskupów

Oczywiście, Kościół ma prawo powiedzieć, że nie będzie się zajmował sprawą lustracji, bo - jak często słychać z ust hierarchów - to i tak niczego nie zmieni. Tymczasem znacznie lepiej będzie dla tych biskupów, którzy mają problem ze swoją przeszłością, gdy jej badaniem i ujawnianiem będą się zajmowały Kościół i powołane do tego komisje historyczne. W przeciwnym razie kwestię tę będą badały środowiska znacznie mniej przyjaźnie do niego usposobione. Nikt nie zatrzyma wycieku różnego rodzaju materiałów zgromadzonych na ten temat w IPN. To już nie te czasy, gdy można było mówić: „nie publikujemy, bo to wszystko nieprawda”, lub straszyć sądem. Przeciwnie, o tych sprawach należy rozmawiać, dyskutować, bo inaczej odbiera się prawo do obrony tym, których przeszłość według materiałów bezpieki prezentuje się niekorzystnie. Może być przecież również tak, że rzeczywistość była inna, niż pokazują to teczki SB. Dlatego decyzja episkopatu szkodzi właśnie tym, którzy się niegdyś jakoś uwikłali, a teraz odbiera im się szanse obrony.

>>>Lustracja w Kościele to ks. Isakowicz

Tym, co w decyzji episkopatu najbardziej mnie niepokoi, jest budowanie przepaści między duchownymi, w szczególności biskupami, a społeczeństwem. Przecież zrozumiałe jest, że Kościół w sprawie aborcji lub eutanazji zajmuje stanowisko zgodne z jego nauczaniem moralnym ex cathedra. Jednak w sprawach zahaczających o życie polityczne i o własną historię Kościół jest takim samym podmiotem jak wszystkie inne instytucje i osoby publiczne. Skoro możemy dyskutować o lustracji dziennikarzy, naukowców, polityków czy aktorów, to dlaczego debata taka ma nie dotyczyć duchownych i biskupów? Tu nie powinno być żadnych różnic. Oczywiście, Kościół może bronić się, mówiąc, że go te sprawy nie interesują, ale chyba nie to jest w tej sprawie istotne, ale raczej zainteresowanie tych, którzy mu ufają.

Reklama

>>>Nowe informacje wypadają jak z dziurawego worka

O dotychczasowych ustaleniach komisji badających problem współpracy duchowieństwa z SB również niewiele wiemy. I zrobiono bardzo dużo, byśmy w tej sprawie wiedzieli jak najmniej. Jednak taka próba chowania ważnych informacji, które interesują opinię publiczną, jest nieskuteczna i skończy się nie tylko tym, że ostatecznie wyciekną one do opinii publicznej. Ponadto rozpalą one ogromne emocje. A tym, co je najlepiej ugasi, jest otwarta dyskusja i wyjaśnianie palących spraw i problemów. Pomocne będzie również wyjaśnianie problemów przez samych zainteresowanych.