Kiedy kilka lat temu jeden z biskupów, znany z pokaźnego brzuszka, pojawił się w Warszawie na zebraniu Episkopatu szczupły jak młodzian, wzbudził olbrzymie zainteresowanie innych hierarchów. Wręcz obstąpili go na korytarzu i dopytywali jak udało mu się zrzucić zbędne kilogramy. Okazało się, że stosował dietę warzywną.

Reklama

Dziś niektórzy używają specjalnych tabletek na zmniejszenie apetytu, a nawet wyjeżdżają na specjalne wczasy odchudzające.

Utrzymanie szczupłej sylwetki przez biskupa jest szczególnie trudne. W czasie licznych wizytacji w parafii czy z okazji innych uroczystości, jest zapraszany na wystawny poczęstunek, a odmowa, bądź powściągliwość w jedzeniu jest uważana za dyshonor.

Wielkim niebezpieczeństwem dla biskupiej tuszy jest nadopiekuńcza siostra zakonna jako kucharka. Często za punkt honoru stawia sobie ona serwowanie najbardziej smakowitych potraw jakie można sobie wyobrazić.

Byłem świadkiem sytuacji, kiedy prośba biednego biskupa, wodzonego na jedzeniowe pokuszenie, o bardziej skromne posiłki, została przyjęta niemalże z rozpaczą. Ale biskup nieustąpił i ku konsternacji siostry twardo trwał w diecie.