Palikot chodzi dumny niczym paw. Rozpowiada na lewo i prawo, jakiego przełomu dokonała pracująca pod jego kierownictwem sejmowa komisja Przyjazne Państwo, która uchwaliła wiele nowych przepisów lub udoskonaliła już istniejące. Komisja, co ważne, jak dziś już wiadomo, pracowała wedle socjalistycznych reguł. Liczyło się bicie rekordów. Jakość nie była ważna.
"Setne posiedzenie - setna ustawa" - to hasło Palikota. Powielało ono reguły i postawy rządzące w czasach PRL. Wzorem takiej postawy był rekordzista rekordów w przodującym kraju świata Związku Radzieckim Aleksiej Stachanow - górnik z donieckiego zagłębia. Dziś tę pałkę stachanowca przejął Janusz Palikot. U nas ich nazywano "przodownikami pracy". Niekiedy dodawano "socjalistycznej". Palikot na ten tytuł ze wszech miar zasłużył, bo udało mu się zrealizować wytyczony cel ilościowy. Na setnym spotkaniu komisji gotowa była setna ustawa - o sterylizacji medycznych odpadów.
Jest tylko jeden szkopuł. A właściwe dwa. Pierwszy to ten, że twórcą ustawy o odpadach medycznych jest człowiek, który ma firmę żyjącą z niszczenia takich właśnie odpadów. I ustawa została spreparowana tak, aby właściciel tej firmy miał wysokie zyski. Po wtóre ustawa, jak orzekli eksperci, jest bublem, a ponadto może być szkodliwa dla ekologii.