W sprawie Tomasza Misiaka premier powinien zażądać, by senator PO jak najszybciej pozbył się swoich udziałów w firmie Work Service. O wiele trudniejszą decyzję Donald Tusk będzie musiał podjąć odnośnie wicepremiera Pawlaka. W tym przypadku nie zostało złamane prawo, nie było też mataczenia. Jednak cała sytuacja jest niezręczna. Waldemar Pawlak, nawet gdyby ustąpił ze stanowiska prezesa Ochotniczej Straży Pożarnej, nie straciłby tam swoich wpływów. Dlatego prędzej widzę w takiej sytuacji konieczność wypracowania pewnych standardów, które pewnie dla PSL będą trudne do przyjęcia. Bo ta partia, nie bez powodu, cieszy się opinią tej, która uwielbia stanowiska i traktuje władzę przedmiotowo. Po pierwsze jako narzędzie do uporządkowania własnych spraw, a po drugie - do czerpania z nich profitów.

Reklama

Dzisiejsze prasa pisze o zatrudnianiu przez europosłankę Urszulę Krupę swojej siostry i bratowej. Jednak gdyby tak przyjrzeć się innym europosłom, to wszyscy działają według podobnych schematów. I albo zatrudniają swoich krewnych, albo dostają dyrektywę z partii, by zatrudnić działacza, który przegrał wybory na radnego i trzeba go gdzieś przechować. Takie zatrudnienia są totalną fikcją. Znalezienie rozwiązania podobnych sytuacji to wyzwanie stojące przed premierem. Obecnie wypomina się mu ostre zachowanie sprzed kilku lat w sprawie Zyty Gilowskiej oskarżonej o nepotyzm. Wtedy Tusk mówił, że jest to niedopuszczalne, że to łamanie standardów i że od tej pory standardy będą inne. Teraz premier ma kłopot. Rzucone kiedyś ostre słowo, po czterech, pięciu latach wraca rykoszetem.