Ale co z tego, że ludowcy nie wiedzą, co plotą, skoro będąc częścią koalicji rządzącej Polską (mając wicepremiera i parę ważnych funkcji) wyznaczają kolejne standardy zdziczenia, braku cywilizacji. Czy ktoś im nie może powiedzieć, że ich szczerość jest kompromitująca nie tylko dla nich, ale także dla całej polskiej polityki, której są ważną częścią, i dla calego polskiego państwa, którym współrządzą?

Reklama

Dlaczego język PSL-u, skoro uchodzi na szczytach, nie miałby się przyjąć i upowszechnić także w powiecie, w urzędach państwowych, w polskim biznesie? W Unii Europejskiej obowiązuje zasada przetargów, w niektórych krajach potrafiono stworzyć anonimowe fundusze powiernicze, gdzie biznesmeni idący do polityki lokują swoje udziały i akcje, i nie muszą „tracić dorobku całego życia” - jak ubolewa Kłopotek - ale wybierają na jakiś czas zawód i powołanie polityka zawieszając osobiste interesy biznesowe. Dlaczego jednak te wytwory i normy dojrzałej cywilizacji miałaby się przyjąć w Polsce, skoro partia współrządząca tym państwem jawnie głosi pochwałę nepotyzmu, a pojęcia "konfliktu interesów" w ogóle nie rozumie?

Niestety PSL, zamiast stać się nowoczesną partią ludową, czy wręcz ogólnonarodową, jak wiele partii wyrastających z tradycji chłopskiej na Zachodzie, pozostaje pasożytem polskiej polityki. Tak samo po cichu pasożytowała sobie na PRL-u poprzedniczka tej partii - ZSL. Partie chłopskie, od śmierci Witosa i przepędzenia Mikołajczyka, od zlikwidowania w latach stalinowskich elit ostatniej ogólnonarodowej polskiej partii wyrastającej z tradycji ludowej, nie są ozdobą polskiej sceny politycznej, ale jej wstydliwym chwastem. PSL Mikołajczyka była ariergardą demokracji w Polsce. PSL Pawlaka jest awangardą barbarzyństwa.

Rozumiem, że PO-wiacki konserwatysta Jarosław Gowin woli być w koalicji z PSL-em niż z SLD, ale w takim razie to na nim leży obowiązek przekonania Pawlaka i Kłopotka, że w imię odbudowy w Polsce cywilizacji i prawa powinni oni przynajmniej przestać głośno mówić to, co naprawdę myślą: o polityce, biznesie, konflikcie interesów, nepotyzmie... Jeśli bowiem przestaliby się zachowywać jak barbarzyńcy w garniturach, to wówczas nawet heroiczną walkę Waldemara Pawlaka o ocalenie polskich firm, które poślizgnęły się na opcjach walutowych, można by potraktować poważnie.

Dopóki jednak PSL swoją obronę narodowego biznesu łączy z pochwałą nepotyzmu i ośmielaniem konfliktu interesów, walka Pawlaka z opcjami pozostaje równie skuteczna, jak wygrażanie gołą pięścią przelatującemu wysoko odrzutowcowi.