"A ja leżę i leżę, i nikomu nie ufam, i nikomu nie wierzę" - płynie z radiomaryjnych fal u progu Wielkiego Tygodnia. Aktualne przeboje dostępne są tam w plikach mp3. Ten popularny format dla niektórych słuchaczy stanowi jeszcze pewien kłopot. Redaktor naczelny miesięcznika "Rodzina Radia Maryja" Szymon Cieślar wyjaśnia więc na antenie szczegółowo, o co w empetrójkach chodzi. Tych, którzy zamawiają książki na płytach i "potem dzwonią i narzekają, że płyty nie chcą grać"", uprzedza, że mp3 to nie to samo co CD. "Zawsze uważnie patrzcie, co jest napisane na płycie" - radzi zdezorientowanym. Ale wygląda na to, że nieobeznani w nowościach stanowią już niewielki margines.

Reklama

Szczególnie mocno radiomaryjna rodzina odnalazła się w sieci. Echa serfowania po internecie pojawiają się w co drugim komentarzu lub telefonie słuchacza. W rocznicę śmierci Jana Pawła II serwisy od rana zapowiadają start portalu, na którym chętni mogą opisać swe wspomnienia związane z papieżem i zapalić mu wirtualną świecę (www.czuwamy.org.pl). W przeglądzie prasy stacja reklamuje artykuł z "Naszego Dziennika": "Warszawa nie stała się internetową Filadelfią, jak obiecała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Kiedy bezpłatny internet w stolicy?". Słuchaczka, która dzwoni do studia, by poinformować o spotkaniach Rodziny Radia Maryi w jej parafii, przy okazji nagłaśnia stronę w sieci, którą w wolnych chwilach prowadzi, i zachęca do odwiedzin - www.moherowi.pl. Nie da się ukryć - słuchacze Radia Maryja to już nie tylko potężna rzesza starszych pań modlących się przez telefon w ramach wieczornego różańca, ale środowisko dużo bardziej zróżnicowane, które dawno wyszło poza zasięg telefonicznej słuchawki. Dlatego zupełnie nie dziwi, kiedy w codziennej audycji "Mogę, chcę pomóc", gdzie słuchacze wspierają się nawzajem rozmaitymi sprzętami (wśród darmowych ofert: suknia do Pierwszej Komunii, wersalka, lodówka, roczniki "Naszego Dziennika"), znaleźć można monitory, stacje dysków, a czasem całe zestawy komputerowego sprzętu. To sąsiedztwo na innych falach byłoby w zasadzie niemożliwe, tu jest rzeczą normalną. Zaraz po młodziutkiej Agnieszce z Warszawy: "Oddam monitor 20-calowy, ale bardzo ciężki, więc proszę o osobisty odbiór", dzwoni więc pani Magdalena z Tychów. "Mam do oddania włóczkę oraz druty do robótek ręcznych, bo zestarzałam się i oślepłam" - wyjaśnia.

Mamo, czy ja wyjdę za mąż?

Gdy przed rokiem, w czasie magazynu dla studentów wyemitowano w środku nocy żwawy utwór zespołu Raz, Dwa, Trzy (uprzedzając: "Muzyka będzie trochę rozrywkowa. Starszych słuchaczy proszę o wyrozumiałość"), odbiorcy nie mieli litości. "To Wielki Post nas nie obowiązuje?" - zadzwoniła natychmiast z surową przyganą słuchaczka w podeszłym wieku. Od tego czasu granica tolerancji wyraźnie się przesunęła. Nikt co prawda w Wielki Piątek na tej antenie nie rapował, ale całkowicie naturalnym towarzystwem dla psalmów i chorałów stali się Felicjan Andrzejczak (dawny wokalista Budki Suflera) czy pełni entuzjazmu Skaldowie zapowiadający nową porę roku ("Wiosna - cieplejszy wieje wiatr. Wiosna - znów nam ubyło lat?"). Nie dalej jak przed kilkoma dniami w toruńskiej rozgłośni dawna gwiazda polskiej piosenki Rena Rolska nuciła frywolnie: "Mamo, mamo, powiedz, czy jeszcze wyjdę za mąż, przecież mam już 17 lat!", a prowadząca komentowała ten utwór z rozrzewnieniem: "Och, jak miło usłyszeć stare przeboje". Jeszcze dalej posunął się Grzegorz Turnau, który w samym środku Wielkiego Postu zaśpiewał: "A ja leżę i leżę, i leżę. I nikomu nie ufam, i nikomu nie wierzę". Ale nie ma innego wyjścia, słuchaczy z roku na rok ubywa. Czasy świetności radiomaryjnej rodziny, którą przed dekadą liczyła przynajmniej 1,5 miliona, trudno porównać z dzisiejszymi zasobami wiernych. Szczególnie trudny był miniony rok, gdy toruńska rozgłośnia musiała przełknąć największy od lat spadek słuchalności - przy odbiornikach zostało już tylko 950 tysięcy osób. Przy dziewięciomilionowym audytorium RMF czy siedmiu milionach słuchaczy Radia Zet ta różnica wygląda porażająco. Jacek Kapela, dyrektor departamentu radiowego CR Media, zwraca poza tym uwagę, że w kategorii stacji ogólnopolskich Radio Maryja wyprzedza jedynie dwie niszowe stacje: publiczną "Dwójkę" emitującą muzykę poważną i Polskie Radio Euro (wcześniej Radio Bis). "Ale nawet trudno uznać to za sukces, skoro Radio Maryja próbuje pozyskać słuchaczy dużo bardziej aktywnie niż te stacje razem wzięte" - ocenia Kapela.

Pozdrówcie Karolka

Ta zmiana może nie jest rewolucyjna, ale też nie sposób jej nie zauważyć. Ukłon ku nowemu, najlepiej młodemu odbiorcy widać nie tylko po zalewie popowych przebojów. Ten eksperyment dotyczy również serwisów informacyjnych Radia Maryja, w których rocznica papieskiej śmierci sąsiaduje z zapowiedzią dorocznej zbiórki krwi organizowanej przez... motocyklistów. Charytatywnej akcji towarzyszą pokazy strongmenów i atrakcyjne akrobacje. Niewykluczone, że ta strategia może się okazać bardzo skuteczna. Ze stricte modlitewnej anteny o ograniczonej ofercie programowej Radio Maryja przekształca się powoli w nowoczesną stację, wciąż głęboko religijną, ale adresująca swój przekaz już nie tylko do jednego, starszego pokolenia, ale do wielu grup wiekowych ze szczególnym naciskiem na młodzież. I - jak wynika z telefonów słuchaczy - całym rodzinom udaje się odnaleźć tu atrakcyjny przekaz, czasem nawet całym rodzinom w pełnym tego słowa znaczeniu. Słuchacz, który dzwoni do stacji z życzeniami, korzysta z okazji, by dorzucić na koniec: "I wnuka Karolka proszę pozdrowić, co lata u was z kamerą". W ramach wieczornych audycji dla dzieci przedszkolaki cierpliwie czekają w kolejce, by na ogólnopolskiej antenie zaśpiewać religijną piosenkę lub publicznie zmówić modlitwę. Na chętnych nie trzeba czekać, telefony się urywają, a dzieci - co wynika z krótkich rozmów z nimi - pochodzą z najróżniejszych środowisk. I tak modli się młoda mieszkanka Poznania, która tego dnia miała lekcję gry "na gitarze z klasyki", a zaraz po niej chłopiec, który wcześniej "bawił się w polu".

Nie mam wiadra

Korespondencje toruńskich studentek z pielgrzymki do Watykanu, pełne ekspresji i młodzieńczego entuzjazmu, w niczym nie odbiegają od relacji profesjonalnych dziennikarzy największych mediów. Transmisje religijnych uroczystości przeplatają audycje adresowane do młodzieży, a energiczne flesze z życia rydzykowej uczelni na bieżąco informują o życiu studentów. Na antenę powoli przenika nawet brutalny język młodych ludzi. "Moje zasyfione serce odrzucało Jezusa" - cytował niedawno jeden z ojców fragment listu młodej kobiety, która opisywała swą pokrętną drogę do Boga. I równocześnie wciąż wspiera się tu najwierniejszą gwardię, która jednego dnia modli się na antenie, a drugiego oddaje się na przykład gotowaniu. Co środę siostra Leonilla dyktuje przepisy na kulinarne eksperymenty, które dzięki internetowi obrosły legendą nawet w pozamaryjnych kręgach. Tam też jej audycje porównuje się do Monty Pythona, czasem nie bez podstaw. Słuchaczka: "Szczęść Boże, Siostro! Czy siostra mogłaby powtórzyć sałatkę z cukinii, która była podawana chyba w zeszłym tygodniu?". Siostra Leonilla: "Z cukinii?". Słuchaczka: "Tak, bo tam było podane w ilościach, to było podane wiadro startych kabaczków?". Siostra Leonilla: "Tam były, ten, kabaczki. No nie mam teraz tych...". Słuchaczka: "...kabaczki, olej, cukier, ocet, przecier pomidorowy, potem łyżka mielonej papryki i dziesięć deko czosnku". Siostra Leonilla: "No i ma pani wszystko!" Słuchaczka: "Tak, ale nie mam wiadra...".

Faworyci Putina

Reklama

Wygląda jednak na to, że nie na takie zmiany czekali biskupi, którzy dobry rok temu apelowali, by stacja zrezygnowała z politycznego zaangażowania w życie kraju. Radio Maryja wciąż tkwi w polityce po uszy. Żaden słuchacz toruńskiej anteny nie może mieć wątpliwości, gdzie szukać wrogów, gdzie przyjaciół. "Jedni grają w piłkę, inni są na urlopach" - wysyła czytelne aluzje jeden z ojców w rozmowie z byłym PiS-owskim ministrem Janem Szyszką. I podsumowuje: "Partia Donalda Tuska realizuje podstawowe hasło wyborcze: by żyło się lepiej". A Szyszko uzupełnia: "I żyje się lepiej - niektórym członkom rządu". Słuchacze zresztą chętnie zgadzają się z taką oceną. "Obecny rząd ma swój interes, by szkodzić Radiu Maryja. Nie nasz, nie polski" - przekonuje słuchacz, dzwoniąc do audycji "Czas porannej katechezy". "A jak oceniać tę farsę wokół wyborów szefa NATO?" - kilka dni później podpytuje prowadzący audycję swego rozmówcę Antoniego Macierewicza, a ten tłumaczy, że to pułapka zastawiona przez Tuska na polskiego prezydenta. (Sam prezydent w serwisach informacyjnych przedstawiany jest ze szczególnym szacunkiem jako "pan prezydent profesor Lech Kaczyński"). Tylko PiS, gdyby patrzeć na świat przez pryzmat serwisów informacyjnych, podąża jedyną słuszną drogą. Sojusz Radia Maryja i partii Jarosława Kaczyńskiego to niewątpliwie "małżeństwo z rozsądku", ale wciąż bardzo trwałe. Jeszcze kilka lat temu w środowisku PiS żywe były podejrzenia o niejasne związkach rydzykowego koncernu z naszych wschodnim sąsiadem i nie formułowano ich bez podstaw. Jan Ołdakowski, poseł PiS, wspomina, że gdy w 2001 r. jako szef gabinetu politycznego ministra kultury rozmawiał w Moskwie z rosyjskim ministrem Michaiłem Szwydkojem o potencjalnych możliwościach nadawania na terenie Rosji, by dotrzeć do Polaków tam mieszkających, usłyszał bardzo jasną odpowiedź: "Tylko Radio Maryja może nadawać na terenie Federacji Rosyjskiej i to decyzja niepodważalna, bo zgodę na to podpisał sam Władimir Putin."

Antena PiS 24

Ołdakowski nie gości dziś w Radiu Maryja, ale jego klubowi koledzy w zasadzie nie wychodzą z toruńskiego studia. Grażyna Gęsicka w kilkugodzinnych audycjach szczegółowo opowiada o wykorzystywaniu unijnych funduszy, Beata Kempa komentuje aktualne wydarzenia ("Te afery można porównać do tego, co się działo w latach 90."), Piotr Andrzejewski broni IPN ("Radio Maryja jest niczym Radio Wolna Europa w czasach komunizmu"). To właściwie podstawowa zasada, jaka tu panuje - tylko politycy PiS są komentatorami aktualnych wydarzeń, tylko ich konferencje są transmitowane na żywo, radiomaryjny słuchacz ma szansę poznać wyłącznie ich głos. A stacja dba, by słuchaczom nie umknęła żadna wypowiedź lidera PiS, czasem dokonując karkołomnych roszad w ramówce: "Wczoraj w Sejmie była bardzo burzliwa atmosfera. Zapraszam do wysłuchania wypowiedzi byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego" i emituje kilkunastominutowy komentarz lidera PiS do wszystkich ważnych spraw minionego tygodnia.

Niewykluczone, że pod wpływem PiS toruńska rozgłośnia zajmuje dziś wyraźnie prolustracyjne postawy, choć w przeszłości (przykład abp. Stanisława Wielgusa) nie było to takie jednoznacznie. W każdym razie awantura wokół IPN tu wywołuje tylko jedną reakcję - obronną. Lech Wałęsa, który w serwisach przedstawiany jest "jako współpracownik SB, który miał nieślubne dziecko", wywołuje tylko krytyczne komentarze zaproszonych publicystów i polityków. Ale też gdy za kilka dni zadzwoni słuchaczka z życzeniami dla Wałęsy, "który tyle teraz musi cierpieć i to wszystko znosić", ojciec przekaże jej serdeczne pozdrowienia i spokojnie zaprosi na antenę kolejnego słuchacza. To rzadki przypadek, większość słuchaczy - sądząc po telefonach - nie planuje składać Wałęsie życzeń. Jerzy Robert Nowak wyraźnie zachwyca się najnowszą publikacją o byłym prezydencie ("Imponująca książka! Po małych przeróbkach mogłaby zostać pracą doktorską!"). Krzysztof Wyszkowski wyjaśnia, że obecna histeria jest zrozumiała i może być jeszcze większa, bo wciąż tajny tzw. zbiór zastrzeżony IPN zawiera pewnie jeszcze większe rewelacje. A słuchacze ubolewają przez telefon: "Co oni robią z panem Kurtyką? Czy oni myślą, że tego nikt nie widzi?".

Mają nas w nosie

Warto przy tym zauważyć, że stacja delikatnie studzi temperamenty najbardziej zapalonych słuchaczy. W związku z projektowaną ustawą medialną, która "może ubezwłasnowolnić Radio Maryja", o. Rydzyk namawia słuchaczy do aktywnych protestów. I radzi: "Niech każdy idzie do posłów z PO, PSL i SLD i pyta, dlaczego to robią, dlaczego chcą zniszczyć dobre dzieło. Tu nie ma żartów". Słuchaczka z południowej Polski dzwoni zaraz po komunikacie i wyjaśnia: "Ale to nie jest takie proste. Wiele razy byłam u posła, pisałam, nigdy go nie ma. Oni mają nas w nosie".

Ojciec prowadzący audycję dorzuca, by słać listy do marszałka Sejmu i upomina: "Z ogromną dyplomacją i kulturą musimy do nich przychodzić. Ja wiem, że to męczące i trudne, ale mam nadzieję, że powoli osiągniemy swój cel". Pierwszy cel już został osiągnięty. Z ostatnich, kwartalnych wyników Radia Maryja wynika, że stacja odbiła się od dna. Po ubiegłorocznym upadku i najniższej słuchalności w historii ostatnie miesiące przyniosły nadzieję na poprawę. Słuchalność nie tylko drgnęła, ale widać też, że zmienia się odbiorca toruńskiego radia. Rośnie liczba ludzi młodych, dobrze wykształconych i lepiej zarabiających. Dla reklamodawców nie ma to znaczenia, bo Radio Maryja (jako nadawca społeczny z bezpłatną koncesją) nie nadaje reklam. Ale ta wiadomość i tak musi cieszyć, bo radio utrzymują głównie słuchacze. Przypomina o tym ojciec dyrektor w regularnie emitowanych komunikatach: "Życzliwość, modlitwa i systematyczne wsparcie finansowe to podstawa istnienia Radia Maryja".