Całkowicie nierealistycznie w wypowiedzi Rostowskiego dla „Financial Times” brzmią słowa, że wprowadzenie euro wystarczy przesunąć o rok. To stanowczo za mało. Mówiąc o kryzysie mamy na myśli dwa lata, z czego konsekwencje fiskalne mogą być jeszcze dłuższe. Ale jeszcze przyjdzie czas na większą refleksję ministra tym bardziej, że rząd i koalicja nie dysponują większością zdolną odrzucić weto prezydenckie.

Reklama

Po wywiadzie, jaki minister finansów Jacek Rostowski udzielił "Financial Times" dopuszczam możliwość, że powoli zmieniają się jego poglądy. Pamiętam go z czasów naszej współpracy w ministerstwie. Dyskutowaliśmy dosłownie nad każdą ustawą. Rostowski reagował na argumenty i jego poglądy ewoluowały. Wiem więc z doświadczenia, że pierwsza jego reakcja jest zawsze bardziej polityczna, czasem emocjonalna. Potem przychodzi zastanowienie i duża zmiana w poglądach. Być może po zastanowieniu doszedł teraz do wniosku, że w czasie kryzysu będą miały miejsce ogromne problemy fiskalne. Ale są też ograniczenia polityczne, które uniemożliwią sprostanie kryteriom fiskalnym nie tylko w tym roku, ale i przez najbliższe dwa, trzy lata.

Początkowe upieranie się ministra Rostowskiego przy krajowych danych zaprzeczających zbliżającej się recesji było dla mnie dziwne i miało polityczny, a nie merytoryczny charakter. To, co mówiła Komisja Europejska o lepszym rozumieniu najbliższej przyszłości naszej gospodarki, dotyczyło przede wszystkim związków między Polską a innymi krajami. Komisja rzeczywiście dysponuje lepszymi informacjami niż my, bo analizuje to, co się dzieje w całym regionie. A ponieważ kryzys przychodzi z zewnątrz, więc dobra ocena tego, co się dzieje w innych krajach jest niezbędna, aby ocenić rozwój kryzysu w Polsce. Ze względu na międzynarodowy charakter recesji niezbędne są oceny nie tylko Komisji Europejskiej, ale też Międzynarodowego Funduszu Walutowego i OECD.

Dla nas najważniejszą informacją płynącą ze świata powinna być ta pochodząca z niemieckiego Ministerstwa Gospodarki. Prognozuje spadek PKB w Niemczech aż o 6 proc. Przy czym styczniowa prognoza Komisji Europejskiej mówiła o 2 proc. wzroście, a Polska miała mieć 1.7 proc. wzrostu. Od stycznia nie przeprowadzono ze strony polskiej rewizji tych prognoz. Komisja natomiast z uwagi na nową sytuację gospodarczą w Niemczech i w kilku innych krajach przeanalizowała te dane. Zamiast więc w obcesowy sposób krytykować prognozę Komisji Europejskiej, trzeba było przedstawić zaktualizowaną prognozę naszego Ministerstwa Finansów. Niestety, spotkaliśmy się z polityczną reakcją ministra Rostowskiego. Przyszedł jednak czas na zastanowienie, opamiętanie i być może opinie ze strony ekonomistów Ministerstwa Finansów sugerują, że jednak mamy inną ekonomiczną rzeczywistość.

Reklama

Minister Rostowski udzielając wywiadu brytyjskiemu "Financial Times" musiał zdawać sobie sprawę, że rozmawia z profesjonalistami i że jego słowa pójdą w świat. To musiało mić wpływ na jego argumentację.