Będziemy płakać na pogrzebach kolejnych radiowych rozgłośni, a gdzie nie gdzie i regionalnych telewizji publicznych. To realne zagrożenia jakie niesie dyskutowana dziś w Sejmie nowa ustawa medialna. Lekką rączką wyprodukowana przez koalicję PO-PSL silnie wspieraną przez postkomunistów. Wszyscy, którzy opowiadają się za nową ustawą udają - podobnie zresztą jak robiły to poprzednie ekipy rządzące - że chodzi o podniesienie poziomu misji publicznej. Podczas, gdy zawsze chodziło o to, aby media publiczne wprząc do misji specjalnej - "przejęcia rządu dusz" za ich pośrednictwem.

Reklama

Przerażające jest to, że nic nie jest w stanie powstrzymać tej nawałnicy, która w niedalekiej przyszłości będzie siać spustoszenia, a w niektórych miejscach pozostawi po sobie spaloną ziemię. Równie przerażająca jest myśl, że 90 procent tych, którzy podniosą rękę za nową ustawą, a później entuzjastycznie będą gratulować sobie sukcesu szybkiego jej uchwalenia, nie mają zielonego pojęcia jakie zagrożenia kryje.

Wymienię tylko trzy. Widoczne na pierwszy rzut oka.

Uzależnienie od państwa. Zniesienie abonamentu przesądza, że rząd będzie decydował ile ma skapnąć pieniędzy. Jest oczywiste, że będzie inwestował tylko wtedy, gdy orkiestra medialna, np. telewizja publiczna będzie grała na jego nutę. Nowa ustawa zabezpiecza tyły rządzącym, dzięki systemowi wyboru, lepiej może powiedzieć naboru, do władz mediów publicznych. Posłowie i komisje konkursowe już się postarają, żeby na poważne stanowisko w mediach nie trafił ktoś przypadkowy, spoza ich puli... politycznej. Albo co gorsza ktoś mało spolegliwy. Dla takich szlaban, zasieki z drutów kolczastych. A gdyby jakimś podstępem tam się dostał, są jeszcze w rezerwie granaty, które go rozszarpią w krótkim czasie.

Reklama

Drugie niebezpieczeństwo to kompletne uzależnienie lokalnych ośrodków telewizyjnych i radiowych od władzy terenowej. Ponieważ w myśl nowej ustawy mają zamienić się w samodzielne spółki, ich uzależnienie od lokalnych warunków wzrośnie niebotycznie. Aby przetrwać mogą powoli zamieniać się w biuletyny lokalnych samorządów.

Nowa ustawa startuje pod hasłem odpolitycznienia mediów publicznych. Podczas gdy w istocie, gąszcz nowych przepisów o przyznawaniu licencji programowych, zasady wybierania władz i wiele innych więzów, przesądza o tym, że po wprowadzeniu ustawy w życie, po krótkim czasie nastąpi upolitycznienie jakie nam nie przychodziło do głowy w największych koszmarach.