Błędy? Owszem, pewnie były. Ale żeby zaraz obarczać winą za śmierć naszego rodaka. Gruba przesada. BBN przy prezydencie nie ma podstaw, by postawić rządowi najcięższy zarzut w tej sprawie - „Polski archeolog Piotr Stańczak stał się ofiarą nieskutecznych działań rządu RP". Inaczej mówiąc, opinia Kancelarii Prezydenta brzmi: gdyby rząd zrobił wszystko, co można było, Piotr Stańczak żyłby do dziś. Jeszcze inaczej: - zaniedbania rządu, jego opieszałość i niefrasobliwość sprawiła, że talibowie zabili Polaka. BBN za szkodliwą wręcz uważa wypowiedź Donalda Tuska, że Polska nigdy nie będzie płacić żadnych okupów. Powtórzę. Pewnie to był błąd. Pewnie miały miejsce inne złe kroki.
Pamiętam, jak sam wypominałem rządowi, w jakich sprawach wykazał zbyt małą aktywność, a jakie możliwości niesłusznie wykluczył z góry. Nie mam się zresztą czym specjalnie chwalić, bo pisałem o tym, kiedy już cały świat obiegła wieść, że Stańczak nie żyje.
Chcę tylko tym samym wspomnieć, że ja również widziałem pewne błędy w działaniu naszych władz. Ale od potknięć do śmierci kosmiczna odległość. I tylko człowiek daleki od bezstronności, a może nawet o złej woli, może taki zarzut postawić. Albo kompletny ignorant.
Tak wiele czynników związanych z samymi porywaczami, tak mnóstwo zmieniających się okoliczności zewnętrznych na które strona polska nie miała i mieć nie mogła najmniejszego wpływu, zdecydowało o zamordowaniu Polaka, że nikt rozsądny nie odważy się wysunąć nawet sugestii, co i kiedy zdecydowało, iż walka o życie Stańczaka zakończyła się fiaskiem.
W tej sytuacji nie mogę pominąć narzucającego się pytania: Czy możliwe, że szef BBN nie wiedział, co akceptuje, podpisując raport? To oczywiste, że nie mógł nie wiedzieć. Czemu więc to zrobił? Czyżby aż tak duże ustępstwa musiał robić na rzecz polityki?
I to polityki doraźnej?
Wybory miną. A raport zostanie.