Migalski obraża Tuska, ale na wszelki wypadek obraża też trochę Kaczyńskiego, bo czuje, że bez tego na karierę w mediach nie ma u nas szans. Niesiołowski obraża Kaczyńskiego. Palikot obraża nie tylko Kaczyńskiego, lecz także tragicznie zmarłego Kaczyńskiego, bojąc się, że Niesiołowski go prześcignie w pluciu. Czasem ktoś z tej trójki obrazi jeszcze kogoś dla poddzierżania rozgowora. I tak dalej, i tak dalej...

Najbardziej merytoryczny z tej trójki jest, prawdę mówiąc, Palikot. Najmniej Niesiołowski, który wiernie stosuje się do zasady wyrażonej w filmie „Rejs” – najlepiej słucha się tego, co już dobrze znamy, czyli refrenu „Kaczyński jest szkodnikiem, szkodnikiem on ci jest...”. Migalski bywa merytoryczny, ale szybko schodzi z tematu, by syczeć. Syki są sexy.

Tak się, proszę Państwa, toczy dyskurs polityczny, jak traktor napędzany paliwem rzepakowym. I wiecie co? Dopóki wrzaski naszych ulubieńców stanowią oś naszych debat politycznych, dopóty możemy się czuć w miarę bezpieczni. Dopóki kabaret strasznych panów jest głośniejszy niż wicepremier Pawlak prorokujący katastrofę budżetową, dopóty można mieć nadzieję, że większym problemem Polski jest Nielikotgalski niż brak pieniędzy na emerytury.