"Wystąpienie prezesa miało całkiem przypadkowy charakter. Ktoś mu coś napisał bez żadnego rozeznania. Prezes na przykład twierdzi, że należy karać mężczyzn stosujących przemoc domową i że PiS (u władzy) będzie to robił. Ale po to, by skazać mężczyznę, jego ofiara musiałaby po pierwsze wiedzieć, że przemoc jest czymś złym (a ofiary najczęściej myślą, zgodnie z polską tradycją, że „jak kocha, to bije”), po drugie musiałaby donieść na swojego męża i wsadzić go do więzienia. A kobiety nie wiedzą jak to zrobić. Wiedzą za to, że za nic nie powinny rozbijać rodziny. Ksiądz i prawicowi politycy mówią im przecież, że rodzina jest święta" - przekonuje prof. Magdalena Środa.

Reklama
Filozofka, etyczka i była wiceminister w rządzie Marka Belki w rozmowie z "Faktem" ostro krytykuje pomyły szefa PiS. "Przez kilka minut prezes opowiadał o schorzeniach kobiet i dolegliwościach, które wyleczy jakiś znajomy lekarz prezesa. Brzmiało to bardzo tajemniczo: o jakie schorzenia kobiet chodzi? I gdzie jest ten cudotwórca lekarz, który wszystko kobietom załatwi, jeśli tylko PiS dojdzie do władzy? To było dziwaczne. Dziwaczna też była propozycja mieszkań dla rodzin (bo tu już prezes o kobietach zapomniał). PiS kiedyś już obiecywało mieszkania, ale coś nic z tego nie wyszło… Pieniądze poszły na CBA" - mówi.
Zdaniem Środy, Jarosław Kaczyński traktuje kobiety w swym otoczeniu instrumentalnie. "Kaczyński otacza się kobietami dość często, wie, że są posłuszne i świetnie pracują. Pracując z kobietami, ma większe prawdopodobieństwo, że się nie wychylą. Ale jak już się chcą usamodzielnić, to je porządnie karze. Taki był przypadek Joanny Kluzik Rostkowskiej, z „aniołka” stała się „butem". Prezes boi się takiego Ziobry, ale z Jakubiak mógł robić, co chciał. Sądzę, że gdy posłanka Kempa się wychyli, też natychmiast dostanie po nosie. Kobiety w takiej partii, jak PiS to czysty zysk: pracują, modlą się, kochają prezesa i nie zależy im na samodzielnym myśleniu (to jest zresztą przypadek również większości mężczyzn PiS: jak prezes powie, że dwa razy dwa jest pięć, to cały chór krzyknie, że to święta prawda). A jeśli chodzi o problemy kobiet, to prezes wie o nich tyle, co o problemach zwierząt egzotycznych. Czyli nic" - podsumowuje Środa.

"Nie sądzę, by PiS chciał poszerzyć elektorat. Chodzi raczej o umocnienie dawnego. A na pewno nie chodzi o poszerzenie elektoratu kobiecego. W Polsce kobiety są znacznie lepiej wykształcone niż mężczyźni, a elektorat PiS to w większości ludzie o gorszym wykształceniu, więc nie sądzę, by PiS liczył na wykształcone kobiety" - diagnozuje Środa.

>>> Czytaj także: Gawryluk pisze, że Kaczyński walczy o słuszną sprawę