PO nie ma żadnej alternatywy dla negocjacji z PSL. Przyspieszone wybory byłyby dla niej katastrofą, nikt inny nie poprze takiego rozwiązania, jeśli chodzi o partie opozycyjne.

Reklama

Platforma nie ma żadnego rozwiązania alternatywnego. Żeby straszyć, trzeba mieć czym straszyć. PO niczym nie może postraszyć PSL, bo nikt nie jest w stanie dać jej więcej niż PSL - PO nie ma samodzielnej większości w Sejmie i nic nie wskazuje na to, żeby taka większość się pojawiła.

Można liczyć na deklarację Palikota w sprawie poparcia dla tej reformy, ale poziom jego wiarygodności jako partnera jakichkolwiek ustaleń jest bardzo wątpliwy. W interesie Palikota jest osłabienie Platformy, więc powiedzenie +tak, poprzemy+, a później postawienie warunku, który jest nie do przyjęcia, jest tu najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Podstawowym interesem partii opozycyjnych jest popsucie relacji między PO a PSL i trudno sądzić, żeby to sobie odpuściły, kiedy dostają to na tacy. Zawsze będą popierać takie rozwiązania, które wbiją klin między koalicję, ale tylko do momentu wbicia klina, później nie ma już po co.

Dla PSL - dopóki nie przegnie i nie doprowadzi do takiego pobudzenia Platformy, że ta zerwie koalicję - takie przeciąganie sprawy jest korzystne. Oni nie chcą wydłużać wieku emerytalnego, więc przeciąganie negocjacji nie jest dla nich żadną stratą. Moim zdaniem będą negocjować do takiego momentu, w którym wszyscy już będą tego mieli dosyć, a wydaje mi się, że to jeszcze nie jest ten moment.