Kamil Durczok komentuje ostatnie wydarzenia związane z działalnością ekspertów z zespołu Antoniego Macierewicza ds. wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Ubolewa w najnowszym felietonie, że słowa takie jak konferencja, profesor, ekspert, uniwersytet, czy komisja, brzmiały poważnie i czasem dumnie. - Dziś mniej - pisze Durczok.
Szef "Faktów" ocenia też organizowaną w stolicy II Konferencję Smoleńską. Uważna lektura tytułów planowanych wystąpień nie bardzo wskazuje, by wykładowcy chcieli się jakoś szczególnie spierać. Krąży to wszystko raczej wokół zagadnień ściśle teoretycznych. Ale uważnie patrząc, nie sposób się oprzeć wrażeniu, że dawno przekroczone granice absurdu znów są przesuwane trochę dalej - pisze Durczok.
I na dowód rzuca przykładem z programu konferencji: Wśród wielu naukowo brzmiących tytułów w programie konferencji znaleźć można i taki: jak brzmi uderzenie samolotu w brzozę. Serio. Jest w programie. Sygnowany imieniem, nazwiskiem i macierzystą uczelnią autora. Zanim wybrzmi – dostępny w sieci, tysiące internautów czekają z niecierpliwością – można z dużą dozą pewności udzielić na to frapujące pytanie odpowiedzi. Krótkiej i bardzo prawdziwej. Brzmi ona tak: różnie. Zależy czy brzoza gruba czy cienka, wysoka czy niska, mokra czy sucha, zdrowa czy zżarta przez korniki - ironizuje Durczok.
Na zakończenie zastanawia się jakdługo "uda się ogłupiać ludzi bzdurami". Jak długo dramatycznie niestety prosta prawda o katastrofie będzie przykrywana przez chore teorie wspierane równie chorą żądzą odwetu, albo politycznego tryumfu? Albo jednego z drugim.