Dorota Kalinowska: Czy po wyborczej porażce Platformę czeka wewnętrzna walka o władzę?

Stefan Niesiołowski: Platforma przegrała z falą nienawiści, niebywałej zupełnie nagonki i tego rodzaju pytania - proszę wybaczyć - są tego dalszym przejawem.

Reklama

Sondaże przecież wyraźnie pokazują, że PO zdobył 23,6 proc. głosów, podczas gdy PiS - 37,7 proc.

Myśmy po ośmiu latach uzyskali bardzo dobry wynik! Nie udało się nam co prawda powstrzymać PiS-u, niech rządzą w takim razie - zobaczymy, czy te kłamstwa swoje zrealizują.

Te wybory to też spektakularna klęska SLD.

Tak, niestety tak. Wprawdzie mają 7,5 proc., ale nie sądzę, żeby Zjednoczona Lewica przekroczyła 8 proc. I to jest oczywiście klęska.

Z czego ona wynika pana zdaniem?

Reklama

Z błędnych decyzji: trzeba było nie tworzyć koalicji. I dwa: nie wystawiać pani Nowackiej (Barbara Nowacka - przypis red.). Bo nie powinno się ogłaszać gwiazdą polskiej polityki tej, która nią nie jest, nigdy nie była i nie będzie. Miała niektóre wypowiedzi wprost obrzydliwe, jak np. tę, kiedy włączyła się do rozmowy o podsłuchach i zażądała wyjaśnień od pani premier.

Inne powody?

Zjednoczona Lewica klęskę zawdzięcza też sympatycznemu lewakowi, który został okrzyknięty gwiazdą i zabrał - głównie przez media - parę procent lewicy. Pan Kaczyński powinien temu panu (Adrian Zandberg, jeden z liderów partii Razem - przypis red.) i panu Petru (Ryszard Petru, lider Nowoczesnej - red.) bardzo serdecznie podziękować. Ryszardowi Petru zawdzięcza bowiem to, że PiS wygrał, a Zandbergowi, że lewica nie weszła do Sejmu. W konsekwencji uzyskał sporą większość.

Te wybory przełamały też inne mechanizmy, które do tej pory były obecne w polityce.

Nie dostrzegłem niczego przełomowego. Poza nasileniem zjawisk negatywnych - kłamstwo i nienawiść nadal mają dużą siłę, co było już widać w wyborach prezydenckich. Puste obietnice, populizm, demagogia, nikczemność - one także bardzo mocno się trzymają w polskiej polityce, bo to one przecież wykreowały prezesa PiS. Teraz efektem będą rządy Kaczyńskiego, a to jest nieszczęście dla Polski. Ale że nie takie nieszczęścia na Polską spadały - mam na myśli rozbiory, zabory i okupacje - to przeżyje i rządy Kaczyńskiego.

Mówi się na przykład o tym, że PiS zdobył większość głosów w metropoliach, gdzie do tej pory rządziła PO - to na przykład jedna z nowości.

Nowość to jest taka, że PO rządziła przez 8 lat i po tych 8 latach co czwarty Polak głosował na Platformę. Proszę pamiętać, ze każda partia, która rządziła raz, tę władzę traciła i to w sposób spektakularny: albo nie wchodziła do Sejmu, albo w minimalnym stopniu. Natomiast PO nie poniosła klęski, jest raczej odwrotnie.

Nowością, powtarzam, jest też niebywała fala nienawiści: wszystkie programy publicystyczne były przesiąknięte atakiem na PO. Bo co robią w mediach tacy ludzie jak Piskorski - kogo on reprezentuje? Podobnie Urbański. Ustawiczne zapraszanie tych ludzi doprowadziło do tego, że w społeczeństwie powstało wrażenie, ze PO jest bardzo zła. To się teraz ludzie przekonają, jak wygląda prawdzie zło.

Mówi Pan "PO nie poniosła klęski". To jak skomentować jej wynik w wyborach?

Przyzwoity, choć to jest oczywiście wynik zły. Klęska to by była, gdyby to było kilkanaście procent. A to jest drugi wynik. Zawdzięczamy Ewie Kopacz to, że choć poobijani, to jednak się obroniliśmy. A PiS? Uzyskał taki sam wynik jak PO cztery lata temu. Żadna rewelacja.

Zgadza się więc Pan ze stwierdzeniem Michała Kamińskiego, że to "Kopacz uratowała PO przed śmiercią"?

Tylko jak udowodnić, że gdyby nie było Ewy Kopacz, to PO skończyłaby się śmiercią, czyli poparciem poniżej 20 proc.? Myślę, że w dużym stopniu Michał Kamiński ma jednak rację, choć być może tak mocno bym tego nie formułował.
Wszystko, co powyżej 20 proc., to jest zasługa Ewy Kopacz. Ta kampania się na niej trzymała, ona ją prowadziła. Ba, dziś jakiekolwiek ataki czy podważanie przywództwa Ewy Kopacz jest po prostu niesmaczne i na pewno nie przejdzie to w PO.

A jak w ogóle ocenia Pan rolę Kamińskiego w kampanii?

Pozytywnie. Uważam, że stał przy pani Kopacz, a pani Kopacz prowadziła kampanię. Podziw dla niej był powszechny i to mimo tej pisowskiej nagonki, szczujni obrzydliwej, która pluła nieprzytomnie, nieżyczliwych wrogich mediów, komentarzy po debatach, niedopuszczalnych w swojej stronniczości pytaniach, jak np. tych o tzw. aferę taśmową. Bo dlaczego nie zapytano pani Szydło o aferę SKOK-ów?!

A dużo Kopacz w kampanii pomagał Kamiński?

Myślę, że tak. Bardzo często widziałem go przy Ewie Kopacz - tam, gdzie ja byłem - a byłem na czterech czy pięciu wyjazdach - zawsze był Michał Kamiński.

To o tyle dziwne, że Kamiński mówił, że nie był mózgiem tej kampanii. Że nie brał w niej udziału.

Tego nie wiem, to już nie do mnie pytanie. To pytanie do sztabu. Może mózgiem był pan Kierwinski? Może pan Nitras? To byli ludzie, którzy zawsze przy Kopacz stali. Jakie między nimi były relacje, nie wiem tego - ale z całą pewnością sukces pani Ewy Kopacz, to jest też sukces pana Michała Kamińskiego.

Jakie widzi pan dalsze ruchy na scenie politycznej, jeżeli PiS nie będzie miał samodzielnej większości?

Nie ma w ogóle o czym mówić - oni zbudują tę większość i będą szkodzić Polsce - grozi nam taka nieprzyjemna, bo w orbanowskim stylu, dyktatura, rządy odwetu i głupoty. Telewizja będzie przypominała telewizję stanu wojennego - będę ją oczywiście bojkotował, jak bojkotowałem i tamtą. Będę też na wewnętrznej emigracji - w pewnym stopniu i w pewnym sensie - bo oczywiście będę w parlamencie; uzyskałem wspaniały wynik, bo 29 tys.

Żeby PiS nie utworzył rządu? To jest po prostu niemożliwe - przekupią kogoś.

Kogo mieliby przekupić?

Kukiza - najłatwiej w tym towarzystwie kogoś znaleźć, bo to zbieranina. Może PSL - ich zawsze kupi się stanowiskami, więc zmontują tę większość. Myślę, że nie będzie z tym większych problemów; przy czym wygodniej jest podkupić od Kukiza, bo będą tańsi, jak sadzę. Ciekawe tylko, po jakim czasie doprowadzą Polskę do ruiny.