Wolałbym, żeby Jarosław Kaczyński był premierem. Sytuacja, w której będzie rządził marionetkami, będzie demoralizująca - mówił w Radiu ZET Włodzimierz Cimoszewicz. Jego zdaniem, można się tylko pocieszać tym, że PiS nie ma większości konstytucyjnej. Nie będzie mógł zmieniać podstawowych parametrów ustrojowych naszego państwa, ale wiele można zmienić dzięki ustawom. Kaczyński ma naturę autorytarną i tego typu sposób rządzenia wyznaje. Taki ma charakter, jest takim typem. Dwadzieścia parę lat obserwowania tego człowieka wystarczy - stwierdził.
Jednocześnie jednak Cimoszewicz uważa, że PiS bez problemu powiększy swą przewagę w parlamencie. Kukiz zostanie natychmiast ograny, a jego armia pójdzie gdzie indziej. PiS będzie konsolidował swoją pozycję przez likwidowanie przypadkowych uczestników władzy parlamentarnej - stwierdza. Nie wierzy też, że PiS, mimo zapowiedzi, nie będzie rozliczał rządów PO. Nie wierzę w to. To uspokajanie hipnozą przed operacją - powiedział.
Były premier ostro też ocenił porażkę lewicy. Jest sama sobie winna. Pojawił się cień szansy, ale w ostatniej chwili rozminęli się z wymaganą barierą przez sukces alternatywnej grupy - stwierdził. Jego zdaniem ten wynik jest jednak szkodliwy dla Polski. Gdyby chodziło o sprawiedliwość historyczną, to dostali to, na co zasłużyli. Ale nie chodzi tylko o ich skórę, ale o sytuację polityczną w państwie - zauważył.
Skrytykował także partię Razem, która odebrała Zjednoczonej Lewicy głosy, potrzebne do przekroczenia progu wyborczego. Na bezrybiu i rak ryba. Kiedy politycy z pierwszych stron gazet nie bardzo potrafią składnie coś sensownego powiedzieć, a raptem znajduje się ktoś nieznany, kto mówi coś sensownego, to już wyróżnia się pozytywnie - stwierdził. Nie uważa jednak, by ta formacja miała szansę na zwycięstwo za kilka lat. Widzę tam natomiast bardzo wiele, czasami sympatycznej, ale ignorancji i niewiedzy o funkcjonowaniu państwa i gospodarki - podsumował.