Ma pan wsparcie państwa polskiego?
Finansowe?
Nie. Mentalne.
Mam.
Politycznie się pan z tym państwem identyfikuje?
Prawda jest taka, że muszę być neutralny. Teraz jest dobra zmiana, wcześniej rządził kto inny. Współpracowałem z Ministerstwem Obrony Narodowej i Ministerstwem Sportu za poprzednich rządów, współpracuję i teraz. I to ściśle. I będę współpracował też z każdym rządem, który będzie widział cel w moich działaniach.
A kiedy skrajna prawica dojdzie do władzy?
Nawoływanie do przemocy, rasizmu, hasła „Polska dla Polaków” – to jest wszystko wbrew mnie. Z drugiej strony, do każdej partii, do każdego rządu można mieć jakieś „ale”. Nie patrzę na to, tylko działam. Jestem na bieżąco z polityką, wiem, co się dzieje, nie zgadzam się ze wszystkim, ale nie mówię o tym, co mi się podoba, a co nie, tylko idę oddać głos w wyborach. Współpracuję z Hanną Zdanowską, prezydent Łodzi. Robi fantastyczną robotę dla naszego miasta, więc nie widzę powodu, dla którego nie miałbym jej wspierać. Kiedy Beata Szydło była premierem, też z nią współpracowałem. Wszystko to jest jednak na moich warunkach. Zresztą, jeśli bym się decydował kiedyś wchodzić w politykę, to też tylko na własnych zasadach, po swojemu, jako szef szefów. Nie dopuszczę do tego, żeby ktoś mną rządził. Zresztą, nie potrzebuję ocieplać swojego wizerunku, to raczej ludzie, którzy pojawiają się w moim otoczeniu, ocieplają swój.
O politykach pan mówi?
Również. Nie ukrywam, że nauczyłem się bezczelnie to wykorzystywać. Dzwonię, kiedy czegoś potrzebuję.
Wobec tego Robert Lewandowski powinien zagrać w pana meczu.
Myślę, że my możemy ocieplać nawzajem swoje wizerunki. „Lewy” to mistrz.
Pan był w komitecie poparcia prezydenta Komorowskiego.
Byłem, choć nie do końca.
Błąd?
Filmik z moim udziałem był nagrany w innym celu, a został wykorzystany do promowania komitetu poparcia prezydenta Komorowskiego.
Wmanipulowano pana?
Poniekąd. Nie byłem do końca poinformowany o celach.
Czyli teraz tego błędu pan nie zrobi i nie będzie pan popierał żadnego polityka.
Nie zrobię. Niepotrzebne mi to.
Przyjął pan order od prezydenta Dudy.
To nie jest poparcie. Andrzej Duda to prezydent mojego kraju, więc nie wyobrażam sobie, że miałbym nie przyjąć od niego orderu. To jest uhonorowanie mojej pracy. Jeśli ktoś ma problem, że popierałem prezydenta Komorowskiego, a teraz przyjmuję odznaczenie od prezydenta Dudy, to znaczy, że nic nie rozumie. Dla mnie prezydent to prezydent. A jeśli ktoś chce coś zmieniać, to niech chodzi na wybory, głosuje albo sam startuje do polityki, ale niech mi nie mówi, nie pisze, co ja mam robić, jak mam się zachowywać. „Przyjmuj, nie przyjmuj, nie podawaj mu ręki, podaj mu rękę” – takie rady mam naprawdę gdzieś. To jest moja decyzja, co robię.
Przecież ma pan PR-owców, z którymi pan pracuje, jest pan w związku z aktorką Alicją Bachledą-Curuś. Ich pyta pan o zdanie?
Rozmawiamy, ale sam wiem, jak mam postępować. I wolę działać niż dyskutować o polityce. Wolę dzieci wyciągać z domów, zabierać na obozy, mówić o ciężkiej pracy, o talencie, o marzeniach.
Patrzą w pana jak w obraz.
Patrzą. Zdaję sobie sprawę, że na moich barkach ciąży ogromna odpowiedzialność. Muszę się pilnować, bo one śledzą, co powiedziałem, jak się zachowałem, co napisałem na Twitterze. A przecież zdarzyło się, że odpowiedziałem chamstwem na chamstwo, że napisałem do kogoś, kto mnie wyzywał, obrażał: „internetowy kretynie, pozbądź się tej mentalności Polaka”. I co, okazuje się, że dzieciaki to czytają i widzą, że się zniżyłem do takiego poziomu, że też mam taką chamską mentalność... Teraz się pilnuję, powstrzymuję. Moi chłopcy już mi pozabierali Instagram, Twitter... Wiem, że muszę dawać przykład tym dzieciakom.