Kosztują dużo, ale wydawanie nie jest dla polityków trudnym wyzwaniem, nawet jeśli idzie o miliardy. Szczególnie że to nie są miliardy należące do polityków i jeszcze żaden z nich nie został ukarany za bezmyślne rozdysponowanie publicznych środków. Jeszcze jedna kadencja PiS i może prokurator generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro na to wpadnie, ale na razie się nie zanosi.
W redystrybucji nie ma nic złego. Odpowiednio przeprowadzana wystawia jak najlepsze świadectwo polityce społeczno-gospodarczej i świadczy o postępie cywilizacyjnym. Jednak obserwując konstrukt wyborczo-korupcyjny pod nazwą piątka Kaczyńskiego, trudno nie odnieść wrażenia, że albo jesteśmy już społeczeństwem niezwykle zamożnym, gaz łupkowy wypełnia dochodami specjalny fundusz dobrobytu, z którego będziemy czerpali pełnymi garściami, albo rządzących nic już nie ogranicza w „kupowaniu” sobie głosów.
Najjaskrawszym dowodem takiego „zakupu” 9,5 mln głosów jest 13. emerytura. Jest to jednocześnie najgłupsza ze złożonych obietnic, chociaż konkurencja była duża i zerowy PIT dla młodych do 26. roku życia przegrywa tylko o psi pazur. Głupota – nie bójmy się tego słowa – najlepiej objawia się w tym, że nikt nie potrafi przekonująco wytłumaczyć, dlaczego emeryci mają dostać jednorazowy dodatek pieniężny w wysokości minimalnej emerytury, dlaczego dzieje się to tak nagle i co politycy chcą tym przelewem osiągnąć oprócz zmotywowania seniorów do stawienia się przy urnach podczas majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Reklama
Przekonałoby mnie tłumaczenie – dajemy pieniądze babciom i dziadkom przed sezonem komunijnym, żeby mieli na prezent dla wnuczków. Ale ten argument nie pada. Pada za to argument z danych GUS, ale na ten akurat rządzący są głusi. Emeryci są przeciętnie lepiej sytuowani niż inne grupy społeczne. Ich dochód rozporządzalny jest wyższy niż dla ogółu populacji – 1630 zł wobec 1598 zł, a skrajne ubóstwo w grupie 65+ jest niższe niż w tej 18–64 lata. Populacja Polski jest wciąż relatywnie młoda, chociaż starzeje się szybko. Przy tej młodości jednak dużo wydajemy na emerytury. Wszystko to zauważył Jakub Sawulski, ekonomista z Instytutu Badań Strukturalnych. Dostrzegł też, że nierówności dochodowe są u emerytów najniższe. Ważniejszą chyba rzecz odnotował jednak inny ekonomista Michał Brzeziński – nasza polityka nie jest oparta o wiedzę, badania, ale widzi mi się i pseudonaukową publicystykę.
Na przykładzie 13. emerytury dochodzimy do smutnego wniosku, że ponad 10 mld zł rocznie będziemy wkładali do kieszeni grupie, która potrzebuje czegoś innego niż banalny transfer społeczny. Można te pieniądze spożytkować znacznie lepiej, efektywniej dofinansowując służbę zdrowia. Ta już dzisiaj jest w fatalnej kondycji. Sprawa dotyczy ogółu społeczeństwa, ale wraz z jego szybkim starzeniem się będzie zyskiwała na znaczeniu i dla osób starszych będzie to rzecz kluczowa.
Do niedawna cieszyliśmy się z rosnącej przewidywanej długości życia. Ta jednak kolejny rok z rzędu maleje, a Polacy żyją na emeryturze średnio o ok. 1,5 miesiąca krócej niż rok temu. Jeśli chodzi o życie w zdrowiu, to statystyki pokazują, że w dobrej formie pozostajemy znacznie krócej niż mieszkańcy wielu krajów Europy Zachodniej. Bezmyślne transfery społeczne zamiast robić z nas drugą Skandynawię, będą nas pchały w stronę państwa, które nie jest w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb obywateli. Wtedy dopiero będzie ch.., d..a i kamieni kupa. Kamieni nagrobnych.