Są różne metody tworzenia rządu, który pokieruje państwem. Bardzo często tworzy się go na zasadzie obsadzania ministerstw najważniejszymi działaczami koalicyjnych partii. Czasem tworzy się go poprzez zapraszanie do jego grona autorytetów i ekspertów różnych dziedzin. Można też - i tak uczynił Donald Tusk - budować zespół wokół lidera, powołując w jego skład ludzi, którym ufa.

Reklama

Premier Tusk chce stworzyć sprawny i spójny team działający pod jego kierunkiem, w którym rekomendacja partyjna nie będzie czynnikiem decydującym. W moim przekonaniu to mu się uda i dzięki takiej konstrukcji będzie potrafił sprostać wyzwaniom, jakie stoją dziś przed Polską.

Kilka nominacji zaskoczyło mnie w tym gabinecie bardzo pozytywnie. Zaliczyłbym do nich przede wszystkim osobę ministra finansów Jacka Rostowskiego. Sam dwa lata temu proponowałem mu objęcie teki ministra gospodarki w moim rządzie. To bardzo dobry specjalista w dziedzinie finansów publicznych, a to daje duże szanse, że uda mu się przeprowadzić konieczne reformy, które wdrożenia domagają się już od wielu lat. Do zrobienia będzie miał rzeczy bardzo ważne: reformę wydatków budżetu czy systemu przepływu płatności między Polską a Unią Europejską. Bardzo ciekawą kandydaturą jest też Katarzyna Hall, która ma zająć gabinet ministra edukacji narodowej. Znam ją i bardzo cenię jej kompetencje. Jasnymi punktami teamu Donalda Tuska są też na pewno Radek Sikorski, który ma objąć MSZ, i Waldemar Pawlak w Ministerstwie Gospodarki. Skrupulatność przewodniczącego PSL i fakt, że przez wiele lat działał w biznesie, spowoduje - jak sądzę - przyspieszenie w gospodarce zmian, na które przedsiębiorcy czekają od lat, przede wszystkim uproszczenie procedur.

Premier Tusk zdecydował się zbudować gabinet, którego nie zdominowali politycy Platformy z pierwszych stron gazet. Tusk postawił raczej na wewnętrznych i zewnętrznych ekspertów. Wydaje się, że powstał zespół, który będzie działał jak dobrze naoliwiona maszyna, a o to przecież w rządzeniu krajem chodzi. Przed tym rządem nie tylko wielkie wyzwania administracyjne, ale przede wszystkim konieczność zmiany atmosfery panującej w Polsce. Zgrany zespół daje nadzieję, że ucichnie wojna o rzeczy błahe, a debata publiczna toczyć się zacznie o sprawy dla Polski najważniejsze. Tuż przed wyborami powiedziałem, że warto dać Donaldowi Tuskowi szansę. Wygląda na to, że jej nie marnuje.