Tak być powinno, bo to daje gwarancję istnienia jednego, spójnego ośrodka władzy. Nie będzie mowy o żadnym "kierowaniu z tylnego siedzenia", bo wszyscy kierowcy zasiedli już z przodu. Niedobre byłoby powtórzenie błędów rządu Buzka czy Marcinkiewicza, które musiały się odwoływać do innego, pozakonstytucyjnego ośrodka decyzyjnego. Kiedy kierownictwo administracyjne i polityczne znajdą się w tym samym miejscu, sprawnie podejmuje się decyzje, a odpowiedzialność za nie jest jasno określona.
Ryzyko jest jedno: kiedy szef i sekretarz generalny zajmą się kierowaniem państwem, z pewnością zabraknie im czasu na kierowanie partią. Moja dobra rada: powinni szybko znaleźć kogoś, kto poprowadzi ją w ich imieniu. W przeciwnym razie istnieje niebezpieczeństwo jej rozprzężenia i utraty kontroli.
Podoba mi się także sam skład osobowy rządu PO-PSL. Donald Tusk jako premier jest rozwiązaniem oczywistym. Niespodzianką jest za to teka ministra gospodarki dla wicepremiera Waldemara Pawlaka. Dotąd ludowcy skupiali się przede wszystkim na Ministerstwie Rolnictwa. Pawlak w gospodarce to jednak niespodzianka udana: lider PSL jest człowiekiem ze sporą wiedzą ekonomiczną i może być naprawdę dobrym ministrem gospodarki. Podoba mi się także profesor Ćwiąkalski jako kandydat na ministra sprawiedliwości. Jest kontynuacją tego sposobu myślenia, jaki ja prezentowałem, powołując na to stanowisko Barbarę Piwnik: osobę spoza świata polityki. Minister sprawiedliwości, który nie jest aktywistą żadnej partii, może się stać remedium na skrajne upolitycznienie Ministerstwa Sprawiedliwości. Również minister infrastruktury Cezary Grabarczyk budzi moje zaufanie. W Łodzi cieszy się on opinią sprawnego prawnika i polityka. Z dobrej strony znam też Mirosława Drzewieckiego, który ma się zająć sprawami sportu. Jeszcze kiedy byłem premierem, wspólnie angażowaliśmy się w kilka sportowych inicjatyw w Łodzi.
Największe wątpliwości w tym gronie budzić musi Radosław Sikorski jako kandydat na szefa dyplomacji. Niedobrze bowiem, gdy tak istotny resort już na wstępie powoduje ogromne kontrowersje. Prezydent kraju oświadczył, że minister Sikorski będzie szkodził Polsce: te sygnały docierają przecież do innych stolic, a to musi utrudniać prowadzenie polityki zagranicznej. Skoro jednak już Tusk się na Sikorskiego zdecydował, słusznie, że przy tej decyzji trwa. Nie może przecież dopuścić do tego, by skład gabinetu ustalał mu prezydent. To duża odpowiedzialność dla Tuska, ale przecież właśnie na tym polega kierowanie rządem.