Były przewodniczący kolegium IPN, redaktor tygodnika "Gość Niedzielny" był jednym z negatywnych bohaterów raportu Macierewicza o likwidacji WSI. Grajewski wymieniony w nim został jako tajny współpracownik o pseudonimie Muzyk. Grajewski według raportu miał m.in. podsuwać służbom kandydatów do zwerbowania - pisze w DZIENNIKU Jerzy Jachowicz.
Nieoczekiwanie w czwartek, podczas spotkania w Bielsku-Białej, prezes PiS, dla którego WSI były koronnym przykładem patologii w służbach, rozgrzeszył współpracę Grajewskiego z WSI, mówiąc, że jego działania w żadnym przypadku "nie przynoszą mu wstydu, ale można powiedzieć, dokładnie wręcz odwrotnie". Powiedział też, że Grajewskiego prywatnie zna i lubi.
W weekendowym numerze DZIENNIKA przedstawiono to zaskakujące stanowisko byłego premiera. Jego zdaniem napiętnowana winna być jedynie kolaboracja w czasach PRL. Nie widzi natomiast żadnego powodu, by potępiać współpracę z połowy lat 90. Tym samym Jarosław Kaczyński radykalnie podważył ocenę Antoniego Macierewicza, swego najbardziej zaufanego człowieka w sprawach wojskowych służb, niedawnego szefa wojskowego kontrwywiadu i przewodniczącego komisji weryfikacyjnej WSI.
Macierewicz nie mógł wyjść ze zdumienia. Na konferencji prasowej w sobotę ripostował, że byłby "wielce zdziwiony, gdyby taka wypowiedź (Jarosława Kaczyńskiego - przyp. red.) miała miejsce". I dodał, że umieszczenie w raporcie WSI nazwiska Grajewskiego było w pełni uzasadnione, gdyż mieści się on w grupie osób, które podejmowały zabronione ustawą działania, m.in. nakierowane na werbowanie dziennikarzy.
"A pan Andrzej Grajewski takie działania podejmował" - upierał się Macierewicz. I podkreślił, że do zmiany oceny i skorygowania sądów mogłyby go jedynie skłonić jakieś nowe nieznane fakty.