Teraz z kolei słyszymy o wstręcie do władzy, a zamiłowaniu do dyskusji, blogowania i marzeniu o Polsce niepartyjnej. Rekord Polski postlepperowskiej w okrągłym gadaniu pobił najnowszy uciekinier z PiS Lucjan Karasiewicz, który - jak doniosła PAP - wydał oświadczenie: "Utwierdziłem się w przekonaniu, że młodzi ludzie muszą szukać nowego miejsca dla realizowania się w sferze działalności publicznej (...). Jestem przekonany, że współpraca w ramach Polska XXI będzie odpowiadać moim poglądom i przekonaniom. Mam nadzieję, że będzie to miejsce dla powstania nowych idei, pomysłów oraz wizji modernizacji państwa na miarę europejskiego kraju XXI wieku".
Ech! Dreszcze przeszły mi po plecach. Podobnie zapewne poczuli się Kazimierz Michał Ujazdowski, Jan Rokita i Rafał Dutkiewicz. Oto widoczny dowód, że masy ruszają w ich kierunku, że energia społeczna się budzi. Na razie tylko w Karasiewiczu, ale i to już coś.
No dobrze, porzucam ironię, bo sprawa ma w sobie jednak i poważniejsze jądro. Po pierwsze - powiedzmy to wprost - na naszych oczach tworzy się nowe stronnictwo polityczne. Inaczej niż kiedyś, wolniej i spokojniej, niż bywało w przeszłości, pod skrytymi na razie sztandarami - ale jednak. Po drugie ma ono dwóch liderów: organizującego całość Ujazdowskiego i mającego odegrać rolę frontmana prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. W planach jest ponoć także start tego ostatniego w wyborach prezydenckich 2010. I po trzecie jest to najpoważniejsza próba wbicia się w dwubiegunowy prawicowy podział sceny politycznej pomiędzy PO - PiS od czasu wyjścia z Prawa i Sprawiedliwości Marka Jurka. Próba mająca większe szanse powodzenia niż tamta, bo oparta nie tylko na jednym haśle. Po czwarte wreszcie dlatego właśnie i PiS, i PO zrobią wiele, by nową inicjatywę zniszczyć. Za dużo tam poważnych nazwisk, by zostawiono ich w spokoju, choć na razie będą raczej podszczypywani niż kopani.
Polska XXI ma więc jeszcze trochę czasu, żeby pokazać swoje sztandary i program, a przede wszystkim - by pokazać wolę walki, a nie tylko blogowania. Bo to na razie największa słabość nowej inicjatywy: mają, tak jak kiedyś Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe, niezły zespół. Ale też brakuje im drapieżności, chęci odegrania się za upokorzenia, głodu władzy. Gdy się idzie na starcie z Kaczyńskim i Tuskiem, bez takich cech lepiej zostać w domu.