To bardzo dobry moment na wprowadzenie w Polsce europejskiego pieniądza. Rok 2012 to niezwykle ważny czas dla Polski - to pierwsza organizowana u nas impreza międzynarodowa na tak dużą skalę. Spodziewamy się w naszym kraju wielu kibiców, którzy będą chcieli osobiście dopingować swoje drużyny, a więc wpływy z całej imprezy będą znaczne. Jeśli już wtedy będziemy w sferze euro, turyści tym chętniej do nas zawitają.

Reklama

Niebagatelne znaczenie dla wprowadzenia w Polsce euro ma też fakt, że my Polacy lubimy wyzwania. Konkretne terminy bardzo porządkują nasze działania. Przypomnę, że niegdyś mieliśmy zamiar dołączyć do Unii Europejskiej w 2002 roku. Chociaż akces Polski miał miejsce półtora roku później, to właśnie dzięki wyznaczeniu tak wczesnego terminu weszliśmy do wspólnoty dobrze przygotowani. Mając członkostwo w Unii w tak bliskiej perspektywie, zyskaliśmy zadowalające tempo dostosowania się do różnych wymogów Wspólnoty. Wyznaczenie konkretnego terminu okazało się więc niezwykle korzystne i dopingujące. Wierzę, że podobnie będzie w przypadku wprowadzenia euro.

Najważniejszym zadaniem, które czeka teraz polityków i ekonomistów, jest wytłumaczenie naszemu społeczeństwu, co tak naprawdę oznacza dla Polaków wejście do strefy euro. Nie będzie to zadanie łatwe. Zdobycie społecznego zaufania w tej sprawie będzie znacznie trudniejsze niż wyjaśnienie, dlaczego wstępujemy do Unii Europejskiej. Musimy sobie przypomnieć, jak było z pozyskaniem akceptacji Polaków wobec członkostwa we Wspólnocie. Zwróćmy uwagę na to, kto najbardziej przestrzegał, kto marudził i twierdził, że to będzie ogólny dramat - Unii najbardziej obawiali się rolnicy, którzy paradoksalnie najbardziej na tym skorzystali. Podobnie było z przedsiębiorcami bojącymi się zalewu naszego rynku towarami z Zachodu. A stało się odwrotnie: to my podbiliśmy rynki Unii Europejskiej, a unijne pieniądze pomagają nam zmodernizować polską wieś.

Doświadczenie, które zyskaliśmy, wstępując do UE, każe nam sądzić, że wszelkie przestrogi lub obawy mają sens o tyle, że mogą Polaków zmobilizować. Ale nie są tak naprawdę zasadne. Rzekoma drożyzna towarzysząca wejściu do strefy euro jest mocno przesadzona. Jeśli tylko będziemy tej sprawy pilnowali, to ceny wzrosną poniżej jednego procenta. Podwyżki natomiast będą grubo poniżej inflacji, czyli właściwie nie uszczuplą naszych portfeli. Te najbliższe lata powinniśmy więc poświęcić nie tylko na przygotowania do zmiany polityki monetarnej, ale także na wyjaśnianie społeczeństwu, jakich zmian można oczekiwać po wprowadzeniu euro.

Reklama