Kamila Wronowska: Jest potrzeba zwołania Rady Gabinetowej, czy jest to tylko wizerunkowa zagrywka Pałacu Prezydenckiego?
Jan Winiecki*: PiS chce w ten sposób zyskać coś na strachu obywateli. Ja ostatnio apelowałem do prezydenta, żeby tego rodzaju rzeczy nie robił. Bo jego wszelkie propozycje w sprawie kryzysu, co do treści są bezsensowne. A co do formy, w jakiej prezydent to robi, jest to jeszcze bardziej niż bezsensowne. Jest to szkodliwe. To jest dywersja prezydencka, żeby podczepić się pod cokolwiek, aby tylko uzyskać jakieś punkty w polityce. Prezydent chciał też ostatnio być arbitrem między rządem a PZPN. A prezydent na piłce zna się tak, jak i na finansach, czyli wcale.

Reklama

Ale dlaczego?
Bo kryzys finansowy zawsze jest kryzysem zaufania. Nie brakuje pieniędzy w obiegu finansowym. Ale brakuje zaufania partnerów do siebie. I jeśli w takiej sytuacji ktoś, nawet bez wiedzy ekonomicznej, ale na eksponowanym stanowisku publicznie rzuca takie stwierdzenia, że z dnia na dzień jest coraz gorzej, to podważa w ten sposób zaufanie do systemu finansowego. Zapowiedź zwołania Rady Gabinetowej jest taką pośrednią formą drążenia tego tematu, że jest źle. A to są działania szkodliwe dla polskiej gospodarki. A już w szczególności dla stabilności systemu finansowego.

Zwołanie Rady wzbudzi wśród Polaków jeszcze większe zaniepokojenie?
Nie tylko zwołanie, ale już sama głupia gadanina na temat Rady jest sama w sobie szkodliwa. Myślę, że rząd to po prostu zlekceważy, wysyłając na posiedzenie jakiś trzeciorzędnych urzędników, a samemu zajmując się czymś, co naprawdę jest ważne.

Nie ma potrzeby, żeby prezydent z premierem się spotkali i porozmawiali o kryzysie?
A po co? O czym mają rozmawiać? Prezydent się na ekonomii nie zna, co stwierdziłem już wielokrotnie. Więc nie ma żadnej podstawy do tego, żeby rozmawiać. A w rządzie do tych spraw są wyznaczone odpowiednie osoby. Od tego jest minister finansów, żeby dbać o to i na bieżąco informować o wszystkim premiera.

Czyli interwencja ani prezydenta, ani premiera nie jest dzisiaj konieczna?
W ogóle nie jest konieczna. Od polityki monetarnej jest bank centralny. To jest jeden organ. A drugim jest minister finansów i minister gospodarki.

*prof. Jan Winiecki, ekonomista