Jednocześnie jednak rozpoczęła się wojna o kształt nowego świata, który wyłoni się po finansowym kryzysie. Konflikt dwóch Zachodów - Ameryki i Europy - powraca z pełną mocą. Na razie rządy europejskie i amerykański robią to samo: za pomocą setek miliardów dolarów i euro gaszą pożar w sektorze finansowym, aby ogień nie przeniósł się na całą światową gospodarkę. Ale choć praktyka bieżącego działania jest prawie identyczna, to teorie, ideologiczne języki używane w obliczu kryzysu w Ameryce i w Europie są zupełnie inne, czego najlepszym dowodem był szczyt w Camp David.

Reklama

Od Busha i Sarkozy'ego usłyszeliśmy tam dwie zupełnie inne deklaracje na temat przyszłości kapitalizmu. Bush powtarza neoliberalną mantrę, że tylko wolny rynek jest rozumny, a każda interwencja czy regulacja może mieć katastrofalny wpływ na wolnorynkową racjonalność. Mało przekonująco brzmią te słowa w ustach człowieka, który zaakceptował właśnie największą w historii kapitalizmu interwencję rządu na rynkach finansowych. Z kolei Sarkozy wprost powiedział, że kiedy kryzys zostanie zażegnany, kapitalizmu nie powinni uzdrawiać ci, którzy go zepsuli. W domyślnym języku francuskiej polityki oznacza to chciwych i pozbawionych wyobraźni globalnych spekulantów: banki i fundusze inwestycyjne. Sarkozy proponuje okiełznanie globalnego kapitalizmu przez globalne regulacje.

Znaleźliśmy się na froncie starego sporu pomidzy anglosaskim i kontynentalnym modelem kapitalizmu. A o tym, że nie jest to tylko sprzeczka dwóch przywódców, przekonują nas reakcje po obu stronach atlantyku. "Le Monde" chwali Sarkozy'ego, "Washington Post" ostrzega przed europejskim "kapitalizmem państwowym". Francuski intelektualista Emmanuel Todd zapowiada schyłek Ameryki i wzrost potęg azjatyckich, podczas gdy McCain atakuje Obamę za to, że najbiżej mu do "europejskich socjalistów".

Sarkozy powiedział też w Camp David, że światem po kryzysie nie będą już zarządzać Amerykanie, po pierwsze, bo to oni go wywołali, po drugie, bo Ameryka wyjdzie z kryzysu bardziej osłabiona niż inne centra kapitalizmu: europejskie i azjatyckie. Nie wiadomo, czy jest to diagnoza prawdziwa, ale na pewno posiada ogromny potencjał polityczny. Można go sprowadzić do wezwania: załóżmy Amerykanom kaftan bezpieczeństwa. Sarkozy zaproponował, aby z kryzysem radziły sobie wspólnie grupa G-8 i grupa G-5. Oznacza to zbudowanie wielkiej koalicji państw Europy i Azji mających jeden priorytet: obalić globalną dominację Ameryki lub przynajmniej samemu wyzwolić się spod jej wpływu.

Reklama

Jak zatem widać zapoczątkowany w Ameryce kryzys finansowy dostarczył jeszcze więcej paliwa na nową wojnę dwóch Zachodów niż przed kilku laty amerykańska interwencja w Iraku.