Porównywanie Donalda Tuska do Blaira – jak uczynił to w niedzielę w DZIENNIKU Michał Karnowski – to pewne uproszczenie. Tuska cechuje raczej bardzo uniwersalny styl uprawiania polityki. Dlatego można go porównać także do Obamy lub przywódców europejskich, którzy głównie dbają o swój wizerunek - Berlusconi np. przeszczepił sobie włosy.
Nie sądzę jednak, żeby Donald Tusk obserwował zachowania zachodnich polityków i czerpał z konkretnych wzorców. Znacznie wcześniej potrafili to robić spin- doktorzy. Zawsze też po premierze był jakiś człowiek numer dwa - tak jak dziś Tusk i Schetyna. Mieliśmy Buzka i Krzaklewskiego, Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Dla mnie nie jest to powielanie tego, co na Zachodzie. Ale zwyczajna kontynuacja tego, co wiedzieliśmy wcześniej. Zawsze też podejrzewało się kogoś z zewnątrz o realny wpływ na politykę. Zawsze też bardziej interesujący od samych polityków byli ich podpowiadacze, czyli ludzie z zaplecza. Już w czasach królów mieliśmy ukrytych lub jawnych doradców. Takie jednak już są układy we władzy.
>>> Karnowski: Tusk i Blair. Ta sama technologia władzy
Nietrafione jest dziś porównywanie Tuska do konkretnych przypadków. Platforma Obywatelska podchodzi do mediów obojętnie, bo może sobie na to pozwolić. Mogą wychodzić z założenia, że i tak wszyscy będziemy ich kochać, bo w Polsce nie mamy alternatywy. Nie udowodniono też nikomu współpracy z szefami mediów ani prób ich podporządkowania.
Jak wiemy Tony Blair zdecydowanie wypowiadał się tylko na temat polowania na lisy. W każdej innej sprawie nie był już tak pewny i unikał trudnych tematów. Tusk rzeczywiście działa podobnie. Ale po rządach PiS i ich koalicjantów każdy chce mieć spokój. Przyporządkowanie polityki Tuska do Blair'a jest zbyt zawężające. Partie tych liderów mają podobne programy. Choć nie do końca. Normą jest jednak to, że każdy przywódca partii robi wszystko, by spodobać się wyborcom. Ale są to podręcznikowe sprawy zachowań polityczno - medialnych, bo wiadomo, że polityka łączy się z mediami. Dlatego rozsądny przywódca nie będzie chciał przede wszystkim kogoś zrazić do swojego ugrupowania.
Techniki polityczne zazwyczaj odpowiadają swoim czasom. A wspólną cechą czasów, w których żyjemy jest to, że chcemy żyć bez większych problemó - nie wyłączając polityków. Nikt nie chce dziś rewolucji. Główną wspólną cechą Blaira i Tuska jest unikanie podejmowania trudnych spraw i danie obywatelom czasu na oddech po cięższych czasach. U Blaira był to oddech po rządach Margaret Thatcher, u Tuska- po rządach PiS. Ale poszukiwanie względnego spokoju wkrótce się skończy, bo mamy kryzys gospodarczy. Wtedy potrzebne staną się inne polityczne metody.