Musimy zrozumieć, że wszyscy, którzy uczestniczą w publicznym obiegu - polityce czy dziennikarstwie - powinni wiedzieć, że będą krytykowani. Czasami nawet bardzo ostro. Z tego muszą sobie zdawać sprawę ci wszyscy, którzy chcą być na tzw. świeczniku. Bo nie ma innego wyjścia niż się z tym pogodzić. Z takich właśnie względów syn ministra Czumy nie powinien był się obrażać na Katarynę.

Reklama

>>> Boniecki: Anonimowość? Tylko w konfesjonale

Ja osobiśce nie widzę w działaniu anonimowych blogerów żadnego problemu ani moralnego, ani prawnego. Nikt z nich przecież nie ujawnia tajnych informacji. Czasem właśnie blogerzy pokazywali sprawy, których dziennikarze nie ruszali, by nie stracić pracy. Wiemy przecież, że tak naprawdę dziennikarze nie są niezależni i nie mogą pod swoim nazwiskiem pisać ani mówić o wszystkim, co wiedzą.

>>> Jachowicz: Internauta ma prawo do anonimowości

Dobrze, że są blogerzy, którzy wchodzą w rzeczywistość, która zostaje w półcieniu. Dzięki takim, którzy wchodzą w te rejony i piszą prawdę nie ryzykując utraty pracy, możemy dowiedzieć się więcej. Oczywiście byłby problem, gdyby ujawniali coś naprawdę niegodnego czy wyrządzali komuś krzywdę. Ale na ogół wyrażają tylko swoją opinię, a to nie powinno w żadnym razie być karane. Nawet jeśli krytyka dotyczy prezydenta. Życie publiczne rządzi się swoimi prawami, a jeśli krytyka kogoś boli, to niech nie będzie osobą publiczną. I czy dziennikarz, czy polityk - wszyscy musimy być na to odporni.

Reklama

________________________________________
Nick – bezpieczna maska czy nowa tożsamość?
W >>> BLOGOSFERZE DZIENNIKA.PL toczy się >>> dyskusja na temat anonimowości w internecie . WEŹ W NIEJ UDZIAŁ!