Wojna Rosji z Polską

Rozważając potencjalne wkroczenie wojsk rosyjskich do Polski generał zaznaczył, że "dużo zależy od nas, czy będzie to za dwa, trzy czy pięć lat". Naszą misją jest to, żeby zagrożenie oddalać. Jest jeszcze na to czas, ale pracy jest sporo - dodał. Wskazał też, że zapisy polskiej strategii obronnej są "w znakomitej większości nieaktualne".

Pytany o to, dlaczego Polska w ramach unijnego programu produkcji amunicji otrzymała tylko 2 mln z puli 500 mln euro, zauważył, że "tak naprawdę nie chodzi o te miliony i sztuki amunicji potencjalne. Chodzi o to, że problem nie zniknie. Musimy zupełnie zmienić strategię produkcji amunicji w kraju, bo inaczej nie wygramy z czasem. Trzeba amunicji produkować więcej, szybciej, w zdywersyfikowanych zakładach i do tego potrzebne są trudne decyzje polityczne, ciężka praca".

Reklama
Reklama

Na tę chwilę mamy zakłady rozlokowane bliżej wschodniej granicy. (...) Tam trzeba zdolności powiększać. Nie wygląda to dobrze i gdybyśmy chcieli zastosować biblijne porównanie, żeby rzucił kamieniem ten, kto bez winy, to myślę, że nikt by się nie schylił. Sięgam 15 lat do tyłu jeżeli chodzi o polski przemysł zbrojeniowy, to nie było tam rewolucyjnych zmian - podkreślił Andrzejczak.

Jestem za tym, żeby budować nowe zakłady: na Śląsku, na Dolnym Śląsku, w Lubuskiem i żeby to były zakłady nie tylko polskie, ale i amerykańskie, żeby produkowały amunicję 120 mm do czołgów czy 155 mm dla artylerii, dla Polaków, krajów bałtyckich, swoich jednostek w Europie - dodał.

Broń jądrowa w Polsce

Zdaniem Andrzejczaka Polska powinna posiadać broń jądrową. W mojej ocenie bezwzględnie tak. To pozycjonowałoby nas w zupełnie innej lidze - stwierdził generał.

Myślę, że (Rosjanie - przyp. red.) by się bali - powiedział.

Dramatyczna sytuacja Ukrainy

Według generała sytuacja na froncie w Ukrainie jest "bardzo, bardzo dramatyczna". Na wojnie cudów nie ma. Zamiana na stanowisku naczelnego dowódcy nie mogła zmienić sytuacji strategicznej. Generał Syrski ma takie same dylematy jak generał Załużny. Okazało się, że musiał cofnąć wojska, uporządkować linię frontu. Wszystkie problemy, które miał Załużny, pozostały - wskazał Andrzejczak.

Brakuje im ponad 10 milionów ludzi. Oceniam, że straty powinny być liczone w milionach, nie setkach tysięcy. W tym kraju nie ma zasobów, nie ma kim walczyć - dodał.

Komentując doniesienia, według których jeszcze w marcu Ukrainie zabraknie pocisków przeciwlotniczych, stwierdził, że "to oznacza kolejne, skuteczne uderzenia, kolejne ofiary, kolejne elementy infrastruktury państwa zniszczone". Tę wojnę Ukraińcy przegrywają - skwitował.