"Nie jestem funkcjonariuszem. Nie przyjmę żadnych pieniędzy z CBA" - deklarował na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej Kamiński. Według CBA po odwołaniu z funkcji szefa pozostał on w służbie i jest zawieszony.

Reklama

Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, postanowiliśmy sprawdzić, w jaki sposób była wyliczana jego pensja - około 15 tys. zł miesięcznie.

"Za pana Mariusza Kamińskiego nie były odprowadzane składki ZUS. Pensja podlegała zapisom ustawy o zaopatrzeniu funkcjonariuszy AW, ABW, SKW, policji i właśnie CBA" - odpowiada rzecznik prasowy CBA Jacek Dobrzyński.

To oznacza, że przez trzy lata Mariusz Kamiński miał status funkcjonariusza. Co ważne, sama ustawa o CBA nie zmusza jej szefa do zostania funkcjonariuszem. Warunki do objęcia tej funkcji są precyzyjnie wyliczone: nie można być karanym, współpracownikiem PRL-owskich służb, należy mieć ważny certyfikat bezpieczeństwa i wyższe wykształcenie. Czyli szef CBA może być cywilem - analogicznie w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości dwóch kolejnych komendantów głównych policji (Marek Bieńkowski, Konrad Kornatowski) nie było funkcjonariuszami policji i pobierało cywilną pensję.

"To było uposażenie podsekretarza stanu. Od którego policja oczywiście odprowadzała składki na ZUS i inne świadczenia zgodnie m.in. z kodeksem pracy" - potwierdza nam Krzysztof Hajdas z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji.

Dla Kamińskiego brak obowiązku odprowadzania składki ZUS oznaczał w praktyce nieco wyższą pensję, niż gdyby był cywilem i inkasował pensję sekretarza stanu. Kilka lat temu na cywilny, mniej korzystny wariant zdecydował się Andrzej Barcikowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Status funkcjonariusza oznacza dla Kamińskiego również inną ważną rzecz: prawo do przejścia na emeryturę po 15 latach służby. Dodatkowo korzystał on z innych przywilejów statusu funkcjonariusza CBA.

"Pan Kamiński miał służbową broń oraz inaczej niż u cywilnego pracownika CBA wyliczano mu przez trzy lata dni urlopu. Broń zdał w momencie zawieszenia, był to pistolet Glock" - odpowiada rzecznik CBA.

Reklama

Dlatego wczoraj została mu przelana na konto pensja. Nie udało nam się skontaktować z samym Mariuszem Kamińskim, ale jeden z jego bliskich współpracowników tłumaczył nam: "W naszej interpretacji od dnia odwołania z funkcji szefa przez premiera Kamiński nie ma nic wspólnego z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Decyzja o zawieszeniu jest kompletnie niezrozumiała. Ten spór nie ma jedynie znaczenia dla prawników".

Jeśli Kamiński rzeczywiście jest funkcjonariuszem, to za zorganizowanie kilka dni temu konferencji prasowej można mu np. wytoczyć postępowanie dyscyplinarne. Zaś po zakończeniu okresu zawieszenia formalnie, choć tylko teoretycznie, ma szanse na to, by obecny szef CBA podjął taką decyzję, może dostać nowe zadania, np. udziału w śledztwie dotyczącym afery hazardowej lub stoczniowej.