Oficerowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego popełnili między innymi przestępstwa przekroczenia uprawnień, ujawnienia tajemnicy państwowej i poświadczenia nieprawdy w dokumentach urzędowych - tłumaczy Antoni Macierewicz.

Reklama

W połowie września Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził, że decyzja szefa SKW i premiera Donalda Tuska o odebraniu certyfikatu jest nieważna. Nie ujawniono wtedy uzasadnienia wyroku, gdyż sprawę rozpatrywano niejawnie. Od wyroku przysługiwała jednak stronom kasacja do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Macierewicz dziś złożył też wniosek do SKW o wszczęcie kontrolnego postępowania sprawdzającego wobec dwóch wymienionych z nazwiska funkcjonariuszy kontrwywiadu, w związku - jak napisał - "z rażącym naruszeniem przez nich przepisów ustawy z dnia 22 stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych".

Poseł dodał, że w jego ocenie odpowiedzialność w sprawie ponoszą nie tylko wymienieni funkcjonariusze, ale także szef SKW oraz Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która - jak powiedział poseł - "mając informacje, że takie działanie jest prowadzone, będąc w pełni świadoma, że nie SKW, tylko ABW jest do tego właściwa, nie podjęła żadnych działań".

Służba Kontrwywiadu Wojskowego cofnęła Macierewiczowi tak zwany certyfikat bezpieczeństwa upoważniający do dostępu do informacji oznaczonych klauzulą "ściśle tajne" w październiku 2008 roku. W lutym Donald Tusk, do którego odwołał się były szef SKW za rządów PiS, podtrzymał tę decyzję. Poseł PiS stracił też certyfikat dostępu do informacji oznaczonych jako tajne. Powód nie został ujawniony.

Brak certyfikatu był jednym z argumentów przeciw wyborowi Macierewicza w lutym do sejmowej komisji śledczej do spraw porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.