Radosław Sikorski ma już niemal takie poparcie jak niedawno Donald Tusk. Szef MSZ to dziś lider w wyścigu prezydenckim - wynika z sondażu dla DGP i Polsat News przeprowadzonego przez Instytut Homo Homini. Komorowski też wygrywa, ale nie tak wyraźnie.

Bez Cimoszewicza

To pierwszy sondaż Homo Homini, w którym wśród kandydatów nie pojawia się Włodzimierz Cimoszewicz. W poprzednich badaniach miał zawsze pewne trzecie miejsce, za Tuskiem i Lechem Kaczyńskim. Mógł liczyć na 14 - 15 proc. poparcia.

Kto dostał jego głosy, gdy Cimoszewicza zabrakło? Zyskali obaj politycy Platformy. Ale wyraźnie bardziej Sikorski.

Ciekawie przedstawia się sytuacja Szmajdzińskiego. Na braku Cimoszewicza kandydat Sojuszu zyskuje ponad 5 proc. Ale tylko jeśli kandydatem PO jest obecny marszałek Sejmu. Gdy startuje Skorski, Szmajdziński zyskuje o wiele mniej.

Wycofanie kandydatury Cimoszewicza nieoczekiwanie nie przełożyło się na notowania Andrzeja Olechowskiego. Wprawdzie plasuje się na trzeciej pozycji, ale jego poparcie prawie się nie zmienia. A to może być niepokojący sygnał dla Olechowskiego. Swoją pozycję chciał budować jako kandydat niezależny, obywatelski. Być może wyborcom trudno w to uwierzyć. Bo z jednej strony mocno wspiera go Stronnictwo Demokratyczne Pawła Piskorskiego. Z drugiej ludzie pamiętają, że to on współtworzył Platformę. Widać, że te polityczne alianse w sondażach mu ciążą.

Sondaż wykonany tydzień po deklaracji Donalda Tuska o wycofaniu się z prezydenckiego wyścigu pokazuje, że Polacy już ochłonęli po tej decyzji. Do poziomu sprzed półtora miesiąca wróciła zapowiadana frekwencja wyborcza. Tydzień temu niemal 37 proc. respondentów nie chciało głosować. Dziś to już tylko 28 proc. Niewiele wzrosła za to liczba tych, którzy nadal nie widzą kandydata dla siebie.

Wyraźnie wzrosło też poparcie dla obu prawdopodobnych kandydatów Platformy na prezydenta. Ale szybciej zyskuje Sikorski. Dlaczego?

"Po wycofaniu się Tuska mogło się zdawać, że to koniec wojny PO - PiS. Ale gdyby wystartował Sikorski, mógłby on dalej grać rolę Tuska, bo jest politykiem w ostrej kontrze do Lecha Kaczyńskiego" - ocenia politolog dr Anna Materska-Sosnowska.

A Olechowski traci

Co ciekawe, Sikorski zdobywa poparcie kosztem Olechowskiego i Szmajdzińskiego. Dla nich byłoby lepiej, gdyby Platforma postawiła na Komorowskiego. Wtedy ich szanse rosną. Wygląda na to, że wyborcy postrzegają Komorowskiego jako słabszego niż Sikorski i bardziej wierzą w szanse bliższego sobie kandydata. W przypadku szefa MSZ głosują na niego jako na pewniaka do II tury.

Tymczasem to Komorowski jest przedstawiany jako kandydat, który może zebrać głosy nie tylko elektoratu PO, ale zarówno prawej, jaki i lewej strony. W samej Platformie są obawy, że gdyby Komorowski - w końcu konserwatysta - rzeczywiście został prezydentem, mógłby za bardzo zbratać się z lewicą.

A przecież Sikorski to od zawsze człowiek prawicy. Zaczynał w ROP, potem był w PiS. Krytykowany był za nadmierny radykalizm. Skąd zatem jego świetny wynik w sondażu? Jego największym atutem może być teka szefa dyplomacji. To, jak sprawuje ten urząd, przekonuje, że poradzi sobie jako głowa państwa. Sikorski świetnie zna angielski. Słynie z dobrych kontaktów za granicą, nie tylko z Ronem Asmusem.

Ale chyba nie tylko dyplomatyczne doświadczenie łączy go z popularnym Cimoszewiczem. Także nie jest uwikłany w bieżącą politykę. Komorowski - przeciwnie. Jest kojarzony z Sejmem, któremu Polacy nie ufają. Cimoszewicz wygrywał na zachowywaniu tego dystansu. W chwili, gdy nie startuje, jego atrybuty może przejmować Sikorski. Wbrew planom Olechowskiego.

Zdaniem Anny Materskiej-Sosnowskiej marszałek Komorowski nie wzbudza takich emocji, jakie może wzbudzić Sikorski. "Na korzyść szefa MSZ przemawia to, że jest kojarzony jako polityk, który ostro postawił się obozowi PiS" - podkreśla politolog.



























Reklama