Cimoszewicz pytany w "Faktach po faktach" w TVN24, czy podczas ubiegłotygodniowego spotkania z szefem rządu padła jakaś konkretna propozycja współpracy, powiedział, że Tusk jest zainteresowany możliwością spotykania się od czasu do czasu z "dosyć ograniczonym gronem ludzi o kwalifikacjach eksperckich". Spotkania miałyby dotyczyć różnych spraw międzynarodowych.
Cimoszewicz ocenił, że jego wieloletnie doświadczenie w sprawach międzynarodowych powoduje, że "ma się czym podzielić". Zaznaczył też, że wszyscy powinni być zainteresowani tym, aby polski rząd funkcjonował jak najlepiej. "Warto pomóc" - powiedział.
Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiadał przed spotkaniem Tuska z Cimoszewiczem, że wśród tematów rozmów obu polityków będzie wejście Cimoszewicza do Rady ds. polityki zagranicznej przy premierze.
Cimoszewicz pytany w środę, czy wejdzie w skład takiej Rady, odparł: "Nie ma mowy o żadnej instytucji".
"Jak rozumiem, ani premier Tusk, ani ja nie jesteśmy zainteresowani tworzeniem jakiejś instytucji. Tutaj chodzi raczej o stworzenie pewnego mechanizmu funkcjonalnego: dosyć częstego kontaktu, który umożliwiałby albo rozmowę o kwestiach niezupełnie związanych z bieżącą polityką, albo czasami i o takich kwestiach, jeżeli byłaby potrzeba spojrzenia z pewnego dystansu" - dodał.
Dopytywany, czy padła oferta pracy w rządzie lub w strukturach okołorządowych, Cimoszewicz zaprzeczył. Zapewnił, że nie oczekiwał takiej oferty i że "prawdopodobnie" nie przyjąłby jej. "Premier zdaje sobie z tego sprawę" - dodał.
Cimoszewicz poinformował też, że Tusk jest zainteresowany szerszym niż dotychczas włączaniem w promocję Polski ludzi, którzy są powszechnie uznawani za granicą za twarze Polski. "Nie przeszliśmy do konkretów" - podkreślił. Przypomniał jednocześnie, że jest praktyką znaną w wielu krajach, iż byli prezydenci czy byli premierzy włączają się w działania bieżącej administracji.