Umówmy się, że ja bardzo kocham swoje białe futerko - tak Rokita odpowiada reporterowi RMF, co zrobi, gdy kierownictwo PO nie zmieni układu partyjnej listy wyborczej w Krakowie.
Rokita zajął na niej pierwsze miejsce, ale nie znaleźli się tam kandydaci z nim kojarzeni. Za to są młodzi działacze PO, którzy kilka miesięcy temu domagali się usunięcia Rokity z Platformy.
Rokita nie zostawia suchej nitki na projekcie listy. Stwierdza, że krakowska lista PO "została ułożona przez ukrytych zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, którzy życzą porażki Platformie Obywatelskiej w Krakowie".
Dlatego postanowił interweniować u kierownictwa PO. Dziś rano rozmawiał z Donaldem Tuskiem - podaje IAR. Krakowska lista jest bowiem dopiero projektem i Rokita wierzy, że zostanie jeszcze dopracowana. Szczególnie, że - według niego - PO ma spore szanse na wygraną w wyborach. "Ja chcę zwycięstwa" - zadeklarował Rokita.
Ale jeśli kształt listy się nie zmieni, to Rokita nie wyklucza wyjścia z Platformy. "Nie ulega wątpliwości, że to atak wymierzony w moją osobę" - mówił "Rzeczpospolitej". Zaś w rozmowie z RMF przytacza opowieść o gronostaju, który tak jest przywiązany do swojego białego futerka, że jeśli próbuje się go ubrudzić, woli zginąć.
"Niczego nie rozważam, w tej sprawie podjąłem decyzję. Z takiej listy startować nie będę" - odpowiada Rokita, przyciskany, czy rozważa odejście z PO. "Moje nazwisko na niej było wielką moralną niestosownością" - dodaje, ale nie chce odpowiedzieć wprost, czy dał ultimatum Tuskowi - albo zmiana listy, albo odchodzi z partii.
Dodał, że na razie nie ulega przesadnym emocjom, bo to jest dopiero początek procedury. "Zamierzam poczynić starania, by zarząd PO przedstawił inną listę" - zapowiedział.