Ta wieść gruchnęła wieczorem. Andrzej Lepper co prawda w studiu TVN24 najpierw mówił, że Miller sam musi zdecydować o swojej przyszłości. Ale powiedział, że nie dementuje informacji o wpisaniu byłego premiera na listę wyborczą Samoobrony. Miller był enigmatyczny. "Decyzję, czy startuję zakomunikuję w Łodzi. Jutro będę w Łodzi" - powiedział tylko.

Reklama

W studiu TVN24 Ryszard Kalisz z SLD poradził Millerowi, żeby zamiast startować z listy Samoobrony, zajął się działalnością międzynarodową. "Ty jesteś taki Wujek Dobra Rada, a są jeszcze ciocie" - odgryzł się były premier. Dodał zaraz: "Życzę Ci Ryszardzie tej upragnionej <jedynki> na liście LiD w Warszawie". To była wyraźna uszczypliwość pod adresem Kalisza, który musiał oddać pierwsze miejsce w stolicy Markowi Borowskiemu - liderowi SdPl.

Zaczęło się od plotek o Samoobronie. Miller mówił wtedy dziennikowi.pl, że nic o takiej propozycji nie wie. Potem była mowa o partii emerytów i rencistów, wreszcie dziś Radio Łódź powołując się na nieoficjalne informacje podało, że Miller będzie liderem łódzkiej lub warszawskiej listy PSL.

Atmosferę podgrzał wczoraj sam prezes PSL Waldemar Pawlak. W swym blogu zapowiedział, że Stronnictwo ma już - poza nielicznymi wyjątkami - gotowe listy wyborcze. Ale bomba ma wybuchnąć pojutrze. "Prezentacja kandydata na Warszawę to będzie niespodzianka na piątek" - napisał Pawlak w portalu onet.pl.

Reklama

Stanowczo zaprzeczał dla dziennika.pl jeden z liderów PSL, poseł Marek Sawicki. "Czy można sobie wyobrazić, że człowiek, który wspierał Samoobronę i niszczył PSL, będzie teraz startował z naszych list?" - pytał retorycznie.

I miał rację. Miller najwyraźniej przyjął propozycję Leppera i będzie lokomotywą list Samoobrony w Łodzi.

Leszek Miller w poniedziałek w siedzibie łódzkiego oddziału Sojuszu złożył wniosek o rezygnację z członkostwa w partii. Tłumaczył, że opuszcza szeregi SLD, bo nie podoba mu się sposób, w jaki szefowie partii wykluczyli możliwość wpisania jego nazwiska na listy wyborcze kandydatów koalicji Lewica i Demokraci.