Kamila Wronowska: Aleksander Kwaśniewski niejednokrotnie mówił publicznie, że to pani mu doradza . Doradza pani mężowi tylko w sprawie strojów, czy może też jego strategii politycznej, w tym, co ma powiedzieć lub jak ma się zachować?
Jolanta Kwaśniewska: W sprawie koszul i krawatów zawsze mu doradzam. Jest to bardzo fajna rzecz, jeśli mąż ma ochotę korzystać z moich rad przez tyle lat. To tworzy dobre małżeńskie więzi. Natomiast jeśli chodzi o strategię polityczną, to nie. Nie doradzam mężowi, jak ma się zachować. On zresztą zna moje hasło: jak nie wiesz, jak masz się zachować, zawsze zachowuj się przyzwoicie. Pozostałe wszelkie inne kwestie związane z polityką to są przemyślenia mojego małżonka i jego doradców.
A jak to było przed debatą z Jarosławem Kaczyńskim? Doradzała pani mężowi np., żeby był ostry, albo przeciwnie, żeby był spokojny?
Jeszcze jak wychodził przed debatą, to mówiłam mu: spokojnie, tylko spokojnie. Mój mąż wychodził uzbrojony w argumenty, dlatego byłam pewna, że debata będzie spokojna i merytoryczna. A przed debatą podgrzewane były nastroje. Wyglądało na to, że następnego dnia po debacie przestanie słońce świecić czy spadnie grad wielkości pomarańczy. To było zupełnie niepotrzebne. W tej kampanii głównie używa się inwektyw, a tak naprawdę Polacy nie wiedzą, czym różnią się programy poszczególnych ugrupowań.
Czego można się spodziewać po debacie z Donaldem Tuskiem?
Jestem przekonana, że będzie merytoryczna. Dobrze byłoby uzmysłowić Polakom, czym różnią się te ugrupowania. Jeśli głosujemy na określone ugrupowanie, to dobrze by było, byśmy nie opowiadali się tylko za kolorem oczu, czy dobrze dobranym krawatem, tylko żebyśmy wiedzieli, co ten człowiek sobą reprezentuje. Dlatego zdecydowałam się wziąć udział w kampanii Lewicy i Demokratów. Bo z pełnym przekonaniem będę głosowała na osoby, które znam, cenię i szanuję. Pod takimi nazwiskami na pewno się podpiszę.
Dlaczego dopiero teraz angażuje się pani w kampanię?
Namawiano mnie bardzo długo do takich działań. Ale przyznam szczerze, że nie chcę wypowiadać się kwestiach politycznych. Cieszy mnie, że Polacy najpierw chcieli głosować na mnie jako kandydata na prezydenta, a obecnie na premiera. Wprost donosi, że jestem jedną z najbardziej wpływowych Polek. Ale ja chcę zajmować się przede wszystkim sprawami mojej fundacji. Miałam nadzieję, że pozostanę w cieniu tej kampanii.
A namawiano panią do startu w wyborach?
Namawiano, i to wielokrotnie.
Kto?
Było wiele namawiających osób. A potem tylko mąż pytał: Joluś, czy wystartujesz w wyborach?. Ale nie mam na to najmniejszej ochoty. Ani w tych wyborach, ani w następnych.
Pani mąż tylko pytał, czy też namawiał?
Pytał. Ale ja takie pytania słyszę nie tylko w Polsce. Panie mi mówią: Jolanta, ty musisz startować, ty masz taki power w sobie!. Pytają mnie o to też osoby z tej wielkiej polityki: prezydent Havel, prezydent Adamkus.
W kampanii weźmie udział tylko pani, czy też pani córka Ola?
Tylko ja. Ale jestem przekonana, że Oleńka będzie na LiD głosowała.
A kto panią namówił do udziału w kampanii?
Ojej, musiałabym raczej pani wyliczyć, kto mnie nie namawiał.
Jak to wyglądało? Ktoś do pani przyszedł i poprosił, by pomogła pani w kampanii?
Takie rozmowy toczyły się na spotkaniach, w których uczestniczył mąż. Kiedy były kręcone ostatnie spoty, był to ostatni moment, żeby poprosić mnie o wsparcie LiD. Mąż odesłał osoby produkujące ten spot, żeby jeszcze próbowały mnie namówić.
Jak będzie wyglądało wsparcie przez panią kampanii? To będzie tylko spot?
Zobaczy pani niedługo.
Niektórzy mówią, że powróci pani do tematu bezy.
Mam wrażenie, że ten temat już się pojawił, ale wybrało go inne ugrupowanie. A ja się cieszę, że zasady dobrego wychowania weszły pod strzechy. Poza tym beza już była tyle razy wykorzystana, że odniesienie się do niej w tak ważnym momencie byłoby niewłaściwe.
Będzie pani jeździła po kraju?
Nie. Przez 10 lat prezydentury mojego męża brałam udział w setkach spotkań na terenie całego kraju. Uważam, że jak ktoś myśli podobnie jak ja, to sama moja deklaracja, na kogo będę głosowała, będzie wystarczająca. To politycy muszą odbywać spotkania z wyborcami. Ja nie jestem politykiem.
Aleksander Kwaśniewski jest kandydatem LiD na premiera. Podoba się pani, że mąż wraca do pierwszego politycznego szeregu?
Nie mam takiego wrażenia. To pan Olejniczak na razie zakłada pewne rozwiązania, mówiąc, że najlepszym kandydatem na premiera byłby mój małżonek. Ja takiej deklaracji w ustach mojego małżonka nigdy nie słyszałam.
Ale przecież liderzy LiD już ogłosili, że kandydatem na premiera jest pani mąż. Nie konsultowali tego z Aleksandrem Kwaśniewskim?
Mąż wielokrotnie powtarzał, że nie zabiega o żadne stanowiska. Najważniejsze jest, jaki wynik osiągnie LiD.
To jaki wynik może osiągnąć LiD?
Ostatnie sondaże mówiące o osiemnastu punktach to są całkiem dobre wyniki.
Będzie koalicja z PO?
Nie mam pojęcia. Po tym wszystkim, co się zdarzyło w Polsce przez ostatnie dwa lata, to wiem, że nic nie wiem.
Jolanta Kwaśniewska jest żoną byłego prezydenta i prezesem fundacji Porozumienie bez barier
"Nie mam zamiaru kandydować w wyborach" - mówi Jolanta Kwaśniewska DZIENNIKOWI. Ale zaraz dodaje, że wiele osób ją do tego namawia. "Mówią, że mam power" - twierdzi żona byłego prezydenta, która w kampanii wyborczej wesprze LiD.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama