Na początku września Sikorski zjawił się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Prokuratorom opowiedział, że od marca do lipca tego roku był tajnym współpracownikiem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Dzięki Sikorskiemu CBA zamierzało przeprowadzić serię prowokacji wobec adwokatów i sędziów.

Reklama

Sikorski zeznał, że funkcjonariusze chcieli również, by przekazywał im informacje o dziennikarzach z najważniejszych redakcji, z którymi się kontaktował. Windykator powiedział prokuratorom, że CBA żądało od niego "infiltracji" jednego z byłych dziennikarzy "Rzeczpospolitej". Po tych żądaniach Sikorski, jak twierdzi, zerwał współpracę. W swoim zawiadomieniu windykator ujawnił też, że CBA nie wywiązało się z zobowiązań i nie wypłaciło mu pieniędzy za przekazane informacje.

Warszawscy śledczy przekazali sprawę prokuratorom z Ostrołęki. "Prowadzimy czynności sprawdzające" - potwierdza rzeczniczka tej prokuratury Anna Drewnowska. Według nieoficjalnych informacji "Newsweeka" prokuratorzy traktują zeznania windykatora poważnie.

Oficerowie CBA twierdzą, że to windykator sam zgłosił się do Biura. "Zaoferował swoją współpracę i przekazanie informacji. Za przekazanie informacji zażądał ogromnej kwoty pieniędzy. Uznaliśmy go za mitomana i hochsztaplera chcącego wyłudzić pieniądze i nie byliśmy zainteresowani jego ofertą" - powiedział "Newsweekowi" Temistokles Brodowski z CBA.