Ziobro odezwał się po raz pierwszy od wielu dni. Milczał mimo niespotykanego kryzysu w prokuraturze. W Warszawie 10 prokuratorów zbuntowało się przeciw politycznym naciskom.

Reklama

Ponadto - co ujawnił DZIENNIK - śledczy z innych prokuratur od wielu tygodni dokumentują przypadki ręcznego sterowania ich pracą. Nagrywają rozmowy z przełożonymi, przechowują SMS-y i kserują dokumenty z ich odręcznymi zapiskami.

Co na to Ziobro? "Pojawił się nowy syndrom w prokuraturze, syndrom powyborczy" - komentował minister w TVP Info w środę wieczorem. "Protestują ci, którzy czekając na nową władzę, usiłują się uwiarygodnić".

Ziobro ostro zaprzeczał naciskom. Przyznał jednak, że domagał się od śledczych wyników. "Gdyby były naciski, to każdy z nich ma obowiązek natychmiast zaprotestować i nie godzić się na pełnienie funkcji " - argumentował. "Uleganie naciskom politycznym czy wręcz przestępczym dyskwalifikuje śledczego" - podkreślał wzburzony zarzutami.

Reklama

Afera wybuchła w poniedziałek. Wiceszef, naczelnicy wydziałów i kierownicy działów warszawskiej prokuratury okręgowej ostentacyjnie złożyli rezygnacje. Co ciekawe, zrobili to śledczy, którzy prowadzili najgłośniejsze śledztwa ostatnich miesięcy, m.in.: sprawy Tomasza Lipca, Andrzeja Leppera czy Janusza Kaczmarka. Powód demonstracji? Szefowa Elżbieta Janicka, zaufana Ziobry, miała wywierać na nich naciski polityczne.

Ziobro jest w wyraźnej defensywie. Ugiął się i szybko zdymisjonował Janicką. Teraz ujawnił, że nie będzie blokował postępowania dyscyplinarnego wobec swojej protegowanej. Ma ono wyjaśnić, czy Janicka odwlekła postawienie zarzutów byłemu PiS-owskiemu ministrowi sportu na czas po wyborach.

O dyscyplinarkę dla Janickiej wystąpiła Marzena Kowalska - szefowa warszawskiej prokuratury apelacyjnej. Także ona zawdzięcza swoje stanowisko poparciu PiS. Dziś wzięła stronę zbuntowanych. "Kowalska mogła wiedzieć o szykującym się buncie od początku" - mówią nam warszawscy prokuratorzy. Podkreślają, że zbuntowani śledczy w uzasadnieniu rezygnacji pisali, że Janicka zatajała przed Kowalską informacje ze śledztw. "Skąd mogą to wiedzieć, jeśli nie od Kowalskiej" - zastanawia się jeden z naszych rozmówców.

Reklama

Po rozmowie z Kowalską wycofali zresztą swoje rezygnacje. W terenie opinie o warszawskiej demonstracji są krytyczne: "Dziwne, że do tej pory milczeli, a szopkę zrobili po wyborach" - kpi jeden z wrocławskich prokuratorów. Ze zbiorowej dymisji po zmianie władzy żartują nawet adwokaci. "To nie czas wojny. Zawsze można było powiedzieć <nie>, najwyżej by się nie awansowało" - mówi mecenas Radosław Baszuk.

Jak mówi Edward Szwaraniec, wiceszef Stowarzyszenia Prokuratorów RP, są sposoby obrony przed naciskami: "Można zażądać polecenia na piśmie, a nawet odsunięcia od danej sprawy. Jednak to nie takie proste. Ludziom zależy na pracy, a prokuratura to organizacja hierarchiczna".