Pomysł na powstanie grupy lobbystycznej z ramienia Samoobrony jest bardzo świeży, jak przyznają nasi rozmówcy, realnych kształtów nabrał dopiero w niedzielę. Andrzej Lepper dość przychylnie ustosunkował się do tego pomysłu, teraz jego prawnicy przygotowują opinię prawną i dokumenty do rejestracji grupy lobbystycznej. Lepper byłby tą osobą, która oficjalnie reprezentowałaby pomysły i propozycje grupy.

Reklama

" Byłaby to taka społeczna grupa nacisku, która będzie walczyła o swoje, ale nie na blokadach, tylko zgodnie z literą prawa. Nadal będziemy chcieli zachować walczącą naturę Samoobrony" - wyjaśnia mec. Wiesław Żurawski, jeden z pomysłodawców projektu.

Autorzy pomysłu zastrzegają jednak, że nie chodzi o żaden wybieg prawny, by mieć sposobność patrzenia na ręce rządzącym. - Nie chcemy być na pozycji Kaczyńskich i PiS, którzy będą ze wszystkiego rozliczać rząd, my chcemy prezentować szerszej opinii społecznej pomysły i rozwiązania ustawodawcze - wyjaśnia jeden z nich w rozmowie z DZIENNIKIEM.

Jak widzą pracę na rzecz lobbingu działacze Samoobrony? "Chcemy zbierać informacje w społeczeństwie, jakie są oczekiwania i potrzeby, po zebraniu pomysłów i konkretnych rozwiązań, eksperci opracowywaliby je w sposób zgodny z trybem ustawodawczym" - wyjaśnia mecenas Żurawski.

Reklama

Podkreśla też, że eksperci lobbowaliby przede wszystkim na rzecz tych ustaw, które działają na korzyść elektoratu Samoobrony, a także tych, nad którymi w Sejmie poprzedniej kadencji pracowali posłowie Andrzeja Leppera.

Lobbyści Samoobrony pracowaliby nie tylko w komisjach sejmowych, które kontrolują pracę resortów, w których ministrami byli politycy z partii Andrzeja Leppera - czyli rolnictwa, budownictwa i pracy.

"Byłaby to grupa ekspercka, która miałaby pomóc w tworzeniu dobrego sytemu prawnego związanego z różnymi dziedzinami życia" - mówi kolejny pomysłodawca. Kto pracowałby w tej grupie? Jak się dowiadujemy, byliby w niej nie tylko eksperci z dziedziny rolnictwa, ale również prawa, ekonomii, gospodarki i obrotu gospodarczego, do nich dołączyliby byli posłowie, którzy przygotowywali poszczególne ustawy.

Reklama

Janusz Maksymiuk, zastępca i prawa ręka Andrzeja Leppera, uważa jednak, że praca w charakterze lobbystów to strata czasu, on sam nie widziałby się w takiej grupie eksperckiej.

"Wolę przekonać do jakiegoś pomysłu 10 tysięcy osób w terenie niż jednego posła, do tego liberała" - mówi Maksymiuk. I dodaje z uśmiechem: "Gdybym go przekonał, to byłby cud, wolę jechać w teren" - przekonuje Maksymiuk i dodaje, że działalność lobbystyczna w Sejmie, zamieniłaby się się w brylowanie. "A to teraz nie jest potrzebne" - kwituje wiceszef Samoobrony.

Także Renata Beger, o której powszechnie wiadomo, że kocha światła jupiterów, sceptycznie podchodzi do pomysłu, który chce lansować jej szef. "Nie chciałabym pracować w Sejmie w charakterze lobbysty" - zapewnia Beger.