Ogłaszając decyzję rządu Sikorski zastrzegł, że niepodległość Kosowa "nie może stanowić precedensu dla innych tendencji separatystycznych". Właśnie na ten argument powołują się przeciwnicy uznania Kosowa. Boją się, że mniejszości w innych krajach też będą chciały mieć własne państwa.
Wiadomo już, że uznanie przez Polskę Kosowa nie będzie kolejnym powodem konfliktu między rządem a prezydentem. Choć wiadomo, że Lech Kaczyński uważa, iż decyzję podjęto za szybko, to prezydencki minister Michał Kamiński zapowiedział w radiowych "Sygnałach Dnia", że głowa państwa uszanuje decyzję rządu w tej sprawie.
Kamiński dodał jednak, że to "trudna sytuacja, zwłaszcza gdy rząd podejmuje decyzję, która nie poprawi wizerunku Polski wśród dużej części Słowian bałkańskich".
Minister obrony narodowej już wcześniej zapowiadał, że dziś rząd uzna niepodległość Prisztiny. Prezydencki minister Michał Kamiński przyznał rano, że "rząd ma prawo podjąć taką decyzję, jaką podejmie, co nie zmienia faktu, że prezydent pozostaje sceptyczny" wobec tej sprawy.
Polska jest 19. krajem świata, który uznał niepodległość byłej serbskiej prowincji. Głównym orędownikiem oderwania się Kosowa od Belgradu były Stany Zjednoczone, które już planują włączanie Prisztiny w struktury NATO. Największym przeciwnikiem niepodległości Prisztiny jest natomiast - poza Serbią - Rosja.