Posłowie żywiołowo zareagowali na poglądy ministra. "Mam nadzieję, że burzenie Pałacu Kultury i Nauki nie będzie filarem pana polityki zagranicznej" - to poseł Tomasz Kamiński z Lewicy.
Jego klubowy kolega Jarosław Matwiejuk przypominał, że Pekin - jak mówią warszawiacy o pałacu - jest chroniony prawem i minister nawołuje do przestępstwa. Padło też pytanie, czy ta propozycja była konsultowana z premierem lub prezydent stolicy.
"Nie, nie chcę, żeby to był projekt rządowy" - odpowiada Sikorski dziennikowi.pl. Ale przyznaje, że - choć w zaskakującym momencie - powiedział to, co myśli naprawdę. "To jest moja wizja. Pałac powinien być zburzony, a w jego miejsce trzeba posiać trawę i wykopać staw".
Skąd ten pomysł? Szef MSZ nie ukrywa, że chciałby, że marzy mu się w centrum Warszawy odpowiednik... nowojorskiego Central Parku.
Ale na efekt słów, rzuconych z mównicy sejmowej przez Sikorskiego jak przez Katona, który w starożytności każde przemówienie kończył słowami: "A poza tym sądzę, że Kartaginę należy zniszczyć", nie trzeba było długo czekać.
Andrzej Wajda napisał właśnie do "Gazety Wyborczej" list, w którym też domaga się zrobienia czegoś ze "świątynią Stalina" - jak nazywa pałac. Jego propozycja nie jest jednak tak drastyczna jak ministerialna - reżyser uważa, że budynek należy zasłonić innymi wysokościowcami.